Z Marta i Magda (III)
Z Marta i Magda (III)
W domu przywital mnie szmer rozmowy. Na poczatku myslalem, ze to telewizor, ale po chwili wsluchiwania sie w czasie zdejmowania butów przekonalem sie, ze nie, ze to faktyczna rozmowa. Ktos byl u nas, u Marty. d**ga dziewczyna, sadzac po glosie. Nikogo nie zapowiadala, i zwykle nie przyprowadzala zadnych kolezanek, zwlaszcza przez ostatni rok czy dwa. W ubieglym tygodniu, w czasie tej naszej bliskosci, przyznala sie, ze to z zazdrosci – nie chciala, zeby któras wpadla mi w oko. A wlasciwie, zebym ja wpadl którejs z nich, jak sie okazalo, gdy przyznalem, ze swiata poza nia nie widze. Teraz jednak kogos przyprowadzila. I rozmawiala z nia.
Wszedlem do pokoju i zobaczylem Marte siedzaca z drobna dziewczyna o postrzepionych wlosach ufarbowanych na kolor pomaranczy, ubrana w bordowa bluzke i falbaniasta czarna spódniczke. Siedzialy przyczajone, nachylone ku sobie, opowiadajac sobie cos w tajemnicy zapewne, nad butelka czerwonego wina oprózniona na oko tak do polowy i dwiema lampkami z resztkami wina na dnie.
– Hej siostra. Nie przeszkadzam?
– O, Adas!
Zerwala sie i entuzjastycznie mnie usciskala z solidnym buziakiem na dodatek. Dawniej bym pomyslal, ze wypila troche za duzo tego wina, ale od jakiegos czasu takie cieple powitania z przytulaniem, ocieraniem sie, calusami i napieraniem piersiami na moja piers byly jak najbardziej w normie. Troche dziwne, ze nie wstydzila sie okazywac tyle uczucia przy kolezance, ale co mi tam, przytulilem ja mocno, pocalowalem w czubek glowy i usmiechnalem sie do drobnej pomaranczowej, która patrzyla na nas jakby lekko zaskoczona.
– Adasiu, to jest Ruda. Ruda to jest mój brat wlasnie.
Aha, czyli o mnie opowiadala. Ciekawe co. Ciekawe jak. Cholera, mam nadzieje, ze nie wdawala sie w szczególy…
– Ruda, bo Pomaranczowa byloby za dlugie do wymówienia?
Tak, to byl mój blyskotliwy zart na poczatek znajomosci. Jestem znany z tego. Ale Ruda sie usmiechnela, wiec poczulem, ze jestem upowazniony do dalszego glupiego gadania.
– Jesli moge byc bezczelny i zapytac, jak masz na imie tak naprawde…
– Nieladnie…
Odpowiedziala, krecac glowa.
– Eee tam, nie ma takiego damskiego imienia, które byloby nieladne. Moze oprócz Genowefa, czy czegos innego staroswieckiego w tym stylu…
– Ale ja naprawde mam nieladne imie…
– Magda!
Marta radosnie wyjawila sekret, sadowiac sie z usmiechem obok kolezanki, nie zwazajac na piorunujace spojrzenie tej ostatniej. Odetchnalem teatralnie i usmiechnalem sie do Magdy.
– Rany, juz sie balem, ze to cos strasznego bedzie. Przeciez Magda to piekne imie! I slicznie sie zdrabnia – Madzia!
– Marta i Madzia! To brzmi lepiej niz Marta i Ruda!
Wyrok mojej siostry byl niepodwazalny a rozmowa szybko zeszla na inne tory. Marta zaczela opowiadac, jak to sie z Madzia poznaly na mistrzostwach siatkówki, ze Magda jest fantastyczna rozgrywajaca, ze byla w druzynie która zajela d**gie miejsce i ze sie zaprzyjaznily, i ze Facebook, i ze Instagram, i ze to, tamto, ciocia Madzi, przyjechala do niej na tydzien wczoraj i w ogóle najlepsza przyjaciólka, i ze jej tyle nie widziala. Wiecie, dziewczyny. Przy okazji ja wysciskala i tak dalej. Dziewczyny. Ogólnie wszyscy poczuli sie swobodnie a Marta kazala mi isc po lampke, bo napije sie z nimi wina. Czemu nie.
Gdy wrócilem, Magda zdecydowanie krecila glowa i zaprzeczala czemus, co Marta chciala wyraznie zrobic. I zrobila, mimo pelnej nieszczesliwych min dezaprobaty swojej przyjaciólki.
– Wiesz Adasiu, ze Magde wlasnie zdradzil chlopak?
– Serio? A to chu…
Nie dokonczylem, bo generalnie nie chce przeklinac przy slicznych dziewczynach, które wlasnie poznalem. A Magda byla sliczna. Drobna, z mala twarzyczka, ale fantastycznie okolona tym pomaranczowym chaosem wlosów, wielkimi oczami w kolorze jasnobrazowym, zgrabnymi nogami i calkiem sporymi jak na taka nieduza dziewczynke cycuszkami.
Marta ciagnela dalej:
– No, straszny wieprz. Wyobraz sobie, ze mial na swoim telefonie zdjecia, jak sie lize z taka glupia locha i nawet filmik, jaka ja mietosi za cycki i pcha lape w majtki!
– Nie dosc, ze skurw…, to jeszcze idiota, ze zostawil cos takiego na telefonie.
Wiem, to bylo logiczne, trzezwe rozumowanie. Meskie. Nie kobiece. I dlatego pewnie jej nie pocieszylem, bo zaczerwienila sie, a w oczach stanely jej swieczki. Moja kochana Martusia zauwazyla to i przytulila Magde mocno, próbujac przekazac wspólczucie w najprostszy i prawdopodobnie najbardziej skuteczny sposób. A ja nalalem wszystkim troche wina, bo nie wiedzialem za bardzo co zrobic zamiast kolejnej glupiej odzywki.
Po chwili Magda przestala szlochac, a Marta glaskac ja czule po wlosach.
– I wiesz Adasiu, skurwysyn poszedl macac inna zaraz po tym jak Magda poszla z nim do lóz…
– MARTA!
Tak sie zlozylo, ze wspólnie ucielismy tym okrzykiem jej paplanie, co zaowocowalo dla mnie wdziecznym spojrzeniem ze strony Magdy.
– Oj, Madziu, daj spokój, ja wszystko mówie Adasiowi. I tobie tez wszystko mówie…
Tym razem wspólnie sie z Magda zaczerwienilismy. A przynajmniej wydaje mi sie, ze sie zaczerwienilem, po tym jak nagle poczulem potezne goraco na twarzy. I chec do ucieczki jakk najdalej. Ale powstrzymalem sie dzielnie i tylko odchrzaknalem siegajac po wino, które mogloby choc czesciowo zakryc mój zapewne bardzo glupi wyraz twarzy. Podzialalo, bo rozmowa zeszla z powrotem na tory zdrajcy i idioty, Radka jak sie okazalo. Marta zapewniala Magde, ze wszystko bedzie dobrze, ze ona ja kocha jak siostre i w ogóle. Oczywiscie, od razu przed oczami stanela mi moja wlasna wersja milosci do siostry i zaraz po tym wizja Marty i Magdy namietnie sie calujacych, ssacych sobie nawzajem czubki piesi, lizacych slodkie soczki wplywajace spomiedzy ud i… i w sumie dobrze, ze zostalem chwilowo wylaczony z rozmowy, bo choc nie scierpialbym wizji Marty i innego faceta, to moja siostrzyczka pieprzaca sie z inna dziewczyna byla calkiem inna sprawa. Nie zeby sobie juz takich ukladów wczesniej nie wyobrazal, przedtem, zanim possala mi kutasa. Oczywiscie, tutaj chodzilo o taka zwykla dziewczeca przyjazn z dodatkiem odrobiny afektacji. Chyba. No nie, na pewno. Ale moze… ?
– Nawet nie próbuj odbijac go tej suce! Raz zdradzil, zdradzi znowu. I to swinia jest. Zapomnij o nim.
– Jak, Marta? Jak mam zapomniec?!
– Nie wiem, ale najlepiej wez go kopnij w jaja gdy znowu go spotkasz albo cos takiego. Strzel w pysk, o! W ogóle sie jakos zemscij. Nie moze tak byc, ze zostawil ciebie dla jakiejs szmaty, a ty nic…
I znowu ja i moje glupie pomysly powziete pod wplywem chwili i nie do konca przemyslane, zanim wypowiedziane. Odchrzaknalem, zeby zwrócic na siebie uwage.
– Wiesz Magda, nic go tak nie zaboli jak to, ze cie stracil na zawsze. Tylko musi to sobie uswiadomic, wiesz, tak na serio. Musisz mu pokazac, ze… no nie wiem…
Ale wiedzialem. Podly ja.
– Ze masz innego faceta, lepszego od niego, ze jestes po uszy zakochana i ze juz o nim nie pamietasz w ogóle.
– O!
Marta wyraznie podchwycila mysl i podekscytowala sie.
– Adas móglby poudawac twojego faceta… ale jak go zabierzesz ze soba…
No tak, trafila na przeszkode nie do pokonania. Dla niej. Nie dla mnie. Zaczalem tlumaczyc:
– Przeciez nie musze byc z nia. Mozemy zrobic pare zdjec i to bedzie dowód, nie?
– O, tak! Tak!
Marta znów byla na tropie i zaczela snuc plany oraz przekonywac Magde, ze moze pokazac swoim kolezankom moje zdjecia, bo tam mnie nikt nie zna, ze one potem przekaza to szmacie albo nawet samemu Radkowi i tak dalej. A ja podchwycilem:
– No! I zrobimy od razu wiecej zdjec, zebys mogla je pokazac przy róznych okazjach, ze niby zwiazek trwa i sie rozwija i w ogóle.
Jesli Magda nie byla od razu przekonana, to entuzjazm Marty dokonal tego, czego od niego chcialem. Nie liczylem na wiele, ale kto wie co moze sie zdarzyc. Przez moment mialem poczucie winy z powodu Marty, która w zasadzie kochalem nad zycie, jedna i jedyna, ale jakos dziwnie nie przeszkadzalo mi to zrobic wszystkiego, zeby miec pretekst do poprzytulania sie do jej slicznej przyjaciólki. Moze nie mialem oporów, bo byly sobie takie bliskie? I bylem troche zly na Marte, ze wszystko Magdzie o nas opowiedziala? Ja nikomu nie mówilem. A ona tak. Widzialem to w oczach Magdy, ze wiedziala o naszych… hmm, zblizeniach.
Niepotrzebnie sie balem, ze “zdradze” Martusie. Ona tez tego chciala. Widzialem to po tym blysku w oczach, który juz nauczylem sie rozpoznawac i który z miejsca powodowal u mnie wzwód twardy jak skala. Najpierw pstryknela nam kilka slodkich fotek z dzióbkami i podobnych niewinnych ujec, ale potem wlasnie cos zaczela chyba sobie planowac, bo zmienila ton. I blysnely jej oczy.
– Nikt nie uwierzy, ze to twój facet, jak sie troche nie przytulicie bardziej…
Tak siostrzyczko! Nie wiem czy odgadla moje zamiary, czy sama na to wpadla. Malo istotne. Widzialem, ze cala idea zaczela ja nakrecac. Usta miala rozchylone, oczy lsniace, a brodawki piersi zaczely sie widocznie rysowac pod koszulka. Ciekawe, czy jest juz mokra?
Magda troche sie wzbraniala, nie tak by wypada, tylko chyba rzeczywiscie z niesmialosci. Ale Marta byla przekonujaca. I zrobilismy kolejna serie, tym razem z przyjacióleczka wtulona w moje ramie, w mój bok, w objeciach, z glowa na piersi i tak dalej. Pachniala brzoskwiniami. I z kazda kolejna poza byla coraz mniej spieta. Nadal troche sztywna i podchodzaca do wszystkiego na serio, ale juz bez takiej rezerwy. Wczuwala sie. Marta jej zreszta kazala. Zeby bylo przekonujaco. Ja tez robilem odpowiednie dla szalenczo zakochanego miny. I calkiem naturalnie zgarnalem Magde na moje kolana. W pierwszym odruchu chciala mnie odepchnac, ale delikatnie ja posadzilem i przytrzymalem. Nie wyrwala sie.
– O, tak jest super!
Marcie sie podobalo. Nawet bardzo. Mnie tez. Magda poczula to na udzie, ale odsunela je tylko odrobine, zeby nie ocierac sie o mojego pulsujacego kutasa. Poprzytulalismy sie tak przez chwile, zmieniajac lekko pozycje na takie w których jej piersi napieraly i ocieraly sie o mnie w rózne bardzo inspirujace sposoby a jej pachnace owocami wlosy ladowaly na mojej twarzy i ramieniu równiez bardzo podniecajaco. Nie mówiac juz o jej goracym oddechu. I moim.
– Popatrzcie sobie w oczy, wiecie, jak zakochani.
Marta komenderowala, a my wykonywalismy. Nowa poza. Patrzenie w oczy. Te wielkie, brazowe, troche niepewne, troche ufne oczy. Piekne do tego bardzo.
– A teraz buziak!
Usmiechnalem sie. Magda tez, niepewnie. Ale poprawila sie i nadstawila. Ciekawe czy tez smakuje brzoskwiniami? Lekkie zetkniecie warg. Cofnela sie odruchowo.
– Ej no! Musicie chwile potrzymac, bo nie wyjdzie!
Co prawda to prawda. Magda kiwnela glowa i chetniej zblizyla sie. Lekko przycisnalem moje usta do jej warg. Nie szalejemy. Zwykly buziak. I tak przez dobrych kilkanascie sekund. Bez drgniecia. Bez takiego widocznego, bo czulem jak Madzia drzy w moich ramionach. I ja tez mialem dreszcze.
– Dobra, chyba mam. A teraz taki solidny pocalunek.
Oj, Marta byla nagrzana. Lekka chrypka. Oczy jak dwie gwiazdy. Ciezszy oddech. Prezace sie cialo. Teraz juz na pewno jest mokra, moja mala suczka.
– Ale…
Magda próbowala protestowac, a ja madrze siedzialem cicho.
– Myslisz, ze ktos uwierzy, ze to twój chlopak bez porzadnego calowania? No wez…
– Ok…
Magda spojrzala mi w oczy, znów niepewnie troche i troche… inaczej. Rozchylila usta. Przywarlem do nich moimi, najpierw delikatnie, potem bardziej, wpijajac sie w nia. Bez calowania. Do zdjecia musialo byc bez ruchu. Ale przywarlem do niej mocno i nasze oddechy staly sie jednym. A ona znów drzala, tym razem juz cala wtulona, bez zwazania na to, ze piers rozgniata na mojej i ze mój kutas mocno napiera na jej biodro. Trwalo to cala wiecznosc. I faktycznie smakowala brzoskwiniami. Konsekwencja. To lubie.
– Trzymajcie tak! Trzymajcie, zrobie kilka, zeby na pewno wyszlo ladnie.
Trzymalem. I po chwili tak ostroznie wysunalem jezyk. Cala reszta bez ruchu, ale jezyka nie widac. Moge zbadac teren. Przesunalem nim po jej wargach od srodka. Westchnela cichutko. Cofnalem. Na moment. I wrócilem, tym razem napotykajac goracy, mokry czubek jej jezyczka. To bylo jak porazenie pradem. Magda oderwala sie ode mnie, zsunela sie z kolan i zawstydzona, cala czerwona, zapytala troche gniewnie, zla na sama siebie chyba:
– Masz?
– Ujdzie.
Marta byla niezadowolona z ostatnich zdjec chyba, ale szybko jej przeszlo i zabraly sie do przegladania tych juz zrobionych. Chwile to trwalo i juz sie balem, ze wezma sie za Instagrama i filtry, wiec zaproponowalem:
– Musimy zrobic jeszcze wiecej takich, zeby nie bylo, ze wszystkie z tego samego dnia sa. Zaloze jakas inna koszulke, Madzia tez moze, usiadziemy w innym miejscu… dobry pomysl?
– Ale ja nie mam zadnej innej…
– Marta?
– Jasne, cos ci znajde seksownego!
I polecialy szukac. To powinno troche potrwac, jak znam zycie. Zmienilem koszulke, rozkopalem wlosy troche, zeby bylo, ze tez sie wczuwam i chce pomóc, a nie tylko pomacac i polizac Madzie pod okiem mojej napalonej siostrzyczki. Nie wiem ile czekalem, ale niewystarczajaco dlugo, zeby przestac myslec o brzoskwiniach w ustach Magdy. Jeszcze tylko jej cipka powinna miec taki smak, wtedy bylby juz pelen zestaw.
Wrócily. Magda miala troche inaczej zaczesane wlosy, mocniejszy makijaz i inspirujaco wydekoltowana, lsniaca czarna góre z falbanami, które pasowaly do spódniczki. Wygladala swietnie. Bardzo seksownie. Usmiechnela sie tak troche niepewnie, a potem szerzej, gdy pokazalem kciuk w góre:
– No slicznie wygladasz!
– Chodzmy do d**giego pokoju, zeby inny kolor scian byl.
Siadlem na kanapie, a Magda od razu wskoczyla mi na kolana, moszczac sie wygodnie i nie zwazajac na to, ze robi to ocierajac sie o znów stojacego na bacznosc kutasa. Objela mnie za szyje i czekala, az Marta ustawi sie do zdjec. Przy okazji otarla sie o mnie piersiami tak niespecjalnie… a moze specjalnie? Cholera, nie mam pojecia. Tak czy inaczej, dotyk byl inny. Luzniejszy. Goretszy. Zdjela staniczek? Obejmujac ja przejechalem dla pewnosci dlonia wzdluz pleców. Rzeczywiscie, zdjela. A to suczka!
Znów zaczelismy ustawiane pocalunki. Nie robilem nic z jezykiem, zeby jej nie sploszyc. Musiala sie poperfumowac i pomalowac usta, bo zapach i smak brzoskwini byl o wiele silniejszy niz poprzednio. Odurzajacy wrecz. Bylem ostrozny i nie przekraczalem granic, wiec Magda byla coraz bardziej swobodna. Proponowala nowe calusy, nowe pozycje, smiala sie do Marty i ogólnie chyba zaczela sie dobrze bawic. Ja sie dobrze bawilem juz od dluzszego czasu, gdy zaczalem klasc dlonie na jej aksamitnie gladkich kolanach i udach oraz obejmowac czule jej biodra. Oczywiscie, wszystko do zdjecia. Jestem podly, wiem.
– O, teraz swietnie! Bardzo seksownie! Jeszcze troche!
Marta wczuwala sie w fotografowanie. A ja wczuwalem sie w Magde. Objalem ja troche wyzej, powyzej pasa. Marta zauwazyla ten ruch i od razu podchwycila:
– Wlasnie! Polóz dlon na piersi! Bedzie bardzo autentycznie.
Owszem, mnie tez chodzilo o autentyzm przede wszystkim. Delikatnie objalem piers Madzi. Cichutko westchnela i zadrzala, ale nadal trzymala usta przy moich w nieruchomej pozie. Cycuszek byl cudowny. Wiekszy niz Marty, okragly i jedrny, jak jablko. Wspanialy. I ze sterczaca, twarda brodawka. Cos pieknego. Lekko scisnalem, leciutko, najdelikatniejsza pieszczota, nie jakies ordynarne macanie.
– Ummm…
I poczulem niesmialy jezyczek Magdy na moich wargach. Na sekundke, moze krócej nawet. Ale przemknal zwinnie, zostawiajac goraca lepkosc i dowód, ze mala tez jest podniecona. I to bardzo.
– Swietne. A moze wlozysz dlon pod bluzeczke, tak bardziej intymnie?
Oj Martus, ty moja mala sprosna siostrzyczko…
Spojrzalem na Magde, a ona skinela nieznacznie dlugimi czarnymi rzesami, po czym znów ustawila sie do calowania na niby. Wlozylem dlon po czarny material. Sprezysty, plaski brzuszek, goracy, unoszacy sie w rytm glebokiego, przerywanego oddechu. I wyzej. I wyzej, na ten sam cycuszek, tylko teraz juz bez posrednictwa materialu. Byl jeszcze cudowniejszy, idealnie miescil mi sie w dloni. Magda jeknela juz glosniej, gdy przejechalem palcami po brodawce, niby to niechcacy. Zaczalem delikatnie, niezauwazalnymi ruchami sciskac. Jej jezyczek znów niesmialo poszukal mojego. Ale nie, jeszcze nie, niech prosi, niech blaga. Najlepiej na kolanach. Z kutasem w buzi.
– Wiesz co Magda, moze usiadz tak bardziej przodem, plecami do niego.
– Jak?
– Czekaj, zejdz, pokaze ci.
Marta usadowila sie na moich kolanach, tylem do mnie, pupcia napierajac na sterczace goraco kutasa. Uda szerzej, glowa odchylona do tylu na moim ramieniu, wyprezona w udawanym rozkosznym spazmie. A moze i w nieudawanym?
– I teraz tak, jedna dlon tak jak wtedy na piersi, a d**ga tu, na udzie.
Poslusznie zlapalem ja za slodki cycuszek i pogladzilem cieplutkie udo. Zeskoczyla i ruchem reki nakazala Magdzie powtórzyc poze.
– Pokonamy go jego wlasna bronia. Zwariuje, jak sie dowie o tych zdjeciach!
Pupa Magdy ulokowala sie na moim kroczu a pomaranczowe wlosy zaslonily twarz. Wedlug instrukcji znów chwycilem chetny, wyprezony cycuszek, oczywiscie pakujac najpierw dlon pod bluzeczke. A d**ga wsunalem pod spódniczke, na gorace, drzace udo. Od jej lona bilo slodkie, zachecajace cieplo.
– O to chodzi!
Marta pstrykala jedna fotke za d**ga, a Madzia cichutko syczala mi do ucha za kazdym razem gdy scisnalem jej cycuszek i przesunalem palce o milimetr blizej miejsca, gdzie uda lacza sie w rozkoszny trójkat. Po chwili podciagnalem spódniczke do góry, odslaniajac czarna koronke majteczek.
– O, dobrze! Strasznie seksowne! Bardzo przekonujace! Szerzej uda troche!
Magda poslusznie rozlozyla uda, a ja polozylem dlon na jej lonie, wsuwajac palce pod material majteczek. Tak troche tylko. Zeby zobaczyc co sie stanie. Madzia wyprezyla sie jeszcze bardziej, i drzac pojekiwala cichutko przy kazdym oddechu. Nikt nie mówil, ze mam przestac, wiec powoli, ale zdecydowanie wlozylem reke w majteczki. Wloski, mieciutkie, zroszone dziewczecym sokiem. I mokra, rozpalona, sliska cipka.
– Aaaaahhhh…
Magda zlapala mnie za dlon, tak jakby chciala ja powstrzymac. Ale bez sily. Bez zdecydowania.
– No idealnie!
Marta pstrykala jak opetana. A ja wzialem Madzie w dlon, wkladajac palec miedzy rozchylone, sliskie platki jej kobiecosci. Zlapala mnie za wlosy, drzaca, chetna, strasznie nagrzana. Zaczalem draznic jej slodki paczek, caly nabrzmialy i mokry, wyczekujacy na pieszczote.
– O Boze!
Wydyszala mi prosto do ucha. Jej biodra poruszaly sie razem z moimi palcami. Jedna dlon ciagnela na wlosy, paznokcie d**giej wpijaly sie w wierzch mojej, pieszczacych jej slodka brzoskwinke.
– Dobra. Mamy to. Zajebiscie wyszlo. Sto razy lepiej niz jego zdjecia z tamta zdzira.
Marta, cholera, ja cie zamorduje! Juz tak dobrze szlo, juz mialem ja w reku, juz sie jej soki przelewaly przez moje palce! Nie moglas poczekac jeszcze chwile?! Magda oprzytomniala i zsunela sie z moich kolan. Poprawila spódniczke, wlosy, odetchnela gleboko nie patrzac w ogóle na mnie. Lyknela wina. I siadla obok Marty, która podekscytowana zaczela pokazywac jej, jaka doskonala zemste ma na zdjeciach. No szlag! A juz bylo tak dobrze!
– Eeeeejjjjj!
Marta wpadla na jakis pomysl. Albo udawala, ze wpadla, choc obmyslala to od dawna. Konspiracyjnie nachylila sie do Magdy i zaczela szeptac, choc wystarczajaco glosno, zebym doskonale wszystko slyszal.
– A pamietasz jak mówilas, ze Radek byl zly, ze nie chcialas mu zrobic loda? To wez sobie teraz wyobraz, ze mu pokazesz zdjecie, jak lizesz kutasa swojego nowego faceta! Dostanie pierdolca! Ooooo, chcialabym zobaczyc jego mine wtedy!
Ja bym nie chcial. Ale chcialbym zobaczyc, jak Madzia polyka tymi malymi usteczkami mojego wyprezonego czlonka. Bardzo bym chcial. Oczywiscie, nic nie mówilem, nic nie sugerowalem. Niech Marta zajmie sie przekonywaniem. Ja tylko dostarcze rekwizyt. I to jak dostarcze.
– Nie, dajmy juz spokój, mam te zdjecia i w ogóle…
Magda protestowala. Jasne, byla rozpalona. Czerwone policzki, oczy swiecace, sutki tak twarde, ze prawie przebijaly material bluzeczki. I cipka mokra, pragnaca by ja dotykac dalej, mocniej, glebiej. Ale rozsadek przewazal. Co innego troche pieszczot troche na niby i troche nie na niby, a co innego ssanie kutasa.
– Wiesz jak on sie wscieknie? Jemu odmawialas, a tutaj okazuje sie, ze innemu robisz z ochota! Zwariuje, mówie ci.
Logika byla po stronie Marty. Ale Magda nadal sie wzbraniala, przestraszona, ze sprawy ida za daleko. To jednak byla niesmiala dziewczyna. Sliczna, ponetna, ale niesmiala dziewczyna, która dala sie namówic na cos glupiego i teraz zaczyna zalowac troche. Usmiechnalem sie do niej ze zrozumieniem. I ona usmiechnela sie do mnie. A Marta westchnela.
– Jak nie chcesz to nie, przeciez to twoja zemsta. Zdjecia tez sa na twoim telefonie, wiec jakby ci sie nie podobaly, to moglabys je wywalic zaraz po tym jak mu je pokazesz. Nikt by sie nie dowiedzial przeciez, znasz mnie i wiesz, ze mozesz mi ufac tak ja ufam tobie. A Adas to nawet nie ma komu powiedziec. Niechby tylko spróbowal zreszta, juz ja bym mu…
Udawane duszenie i ogólne mordowanie za pomoca malych dziewczecych piastek rozbawilo mnie do lez.
– Daj spokój Marta, ja to w ogóle mówic nie umiem.
– No widzisz. Ale jak chcesz Madziu. Jest jeszcze troche wina?
I znów zaczely przegladac zdjecia, komentujac je jak gdyby nigdy nic i chichoczac od czasu do czasu tudziez klócac sie o to, które usunac a które zostawic. Ja tez powoli zaczalem sie uspokajac i stygnac, majac widoki na mily, ale ogólnie niezbyt obfity w ekscesy wieczór. A potem Magda nagle ni stad ni zowad sie zdecydowala.
– Ok, to moze spróbujemy… tak… no wiecie, jak mi sie nie bedzie… to przestaniemy, dobrze?
– Jasne!
Marta klasnela w dlonie i zaczela ustawiac telefon. Ja wstalem (i nie tylko ja), nie wiedzac za bardzo jak zabrac sie do sprawy. Magda tez nieszczególnie miala pomysl co i jak. Na szczescie Marta miala plan.
– Ty staniesz tutaj, o, a ty klekniesz tutaj, i zrobimy to tak jakby on ci robil zdjecia w czasie gdy mu lizesz. Point-Of-View to sie nazywa. Bardzo naturalne, nikt nie pomysli, ze udawane.
Magda kleknela przede mna, starajac sie patrzec na wszystko, nawet na mnie, prosto w oczy, tylko nie na wybrzuszenie w moich szortach naprzeciwko jej twarzy.
– Ty sciagaj gacie. A ty Madziu jesli mozesz zdejmij moja bluzeczke, wiesz, na wypadek gdyby… no, zeby sie nie poplamila albo cos…
Cala czerwona na twarzy Magda zaczela powoli, ale poslusznie zdejmowac góre. Gdy skonczyla i spojrzala przed siebie, zobaczyla wielkiego, czerwonego kutasa dumnie stojacego na bacznosc na jej czesc. Nie wiem czy sie w niego wpatrywala, bo ja sie gapilem na jej przeurocze cycuszki, idealnie okragle, sprezyste, z wspanialymi brazowymi, sutkami. Mozliwe, ze jest na swiecie cos piekniejszego, niz swieze, nieskalane piersi nastolatek. Ale watpie by bylo tego wiele. Moze w ogóle nie ma.
Marta robila za eksperta.
– Najpierw wez go do reki i sciagnij skóre.
Madzia poslusznie wziela go w lapke, malenka w porównaniu z takim wielkim kutasem. Dlon byla ciepla i drzaca, tak samo jak jej oddech, który czulem na calym podbrzuszu. Obciagnela go i patrzyla zahipnotyzowana na wielka galke w kolorze sliwki, która pojawila sie na jego koncu. Jezu, juz tylko dla tego warto bylo czekac caly wieczór.
Marta pstrykala z góry i boków, ustawiajac Magde twarza blizej, dalej, z dolu, z boku.
– Ale wez patrz na niego tak jakby to byl najpyszniejszy cukierek swiata, a nie jakbys sie bala. Nikt nie uwierzy, jak bedziesz miala takie przerazenie w oczach.
Magda kiwnela glowa, ale nieszczególnie przestala sie bac.
– Uch, Adasiu, wez cos zrób no zeby sie rozluznila…
Magda nerwowo przelknela sline i puscila go, gdy pochylilem sie lekko, przykleknalem naprzeciwko niej i zblizajac rece do jej piersi zapytalem:
– Moge?
Cala czerwona, na twarzy, na dekolcie. Drzaca. Przestraszona. Ale skinela glowa. Ujalem je delikatnie i zaczalem masowac. Westchnela. Jeknela. Nie przestawalem. Wypiela piers, wygiela plecy w luk i jednoczesnie wstydliwie odwrócila, opuscila twarz, zaslaniajac ja wlosami. Caly czas je masowalem, ugniatajac i glaszczac na przemian. Gdy lekko uszczypnalem brodawki, wyrwal jej sie glosniejszy jek i wstrzasnal nia rozkoszny dreszcz. Jeszcze mocniej wysunela je w moja strone, proszac o wiecej. Nachylilem sie i przejechalem poslinionym czubkiem jezyka po brazowym szczycie cudnej kopuly.
– Aaaaahhhh…
Polizalem jedna. Potem d**ga. Potem possalem. Boze, marzylem o tym od tak dawna, ze pewnie nigdy bym sie nie oderwal od cycuszków Madzi, gdyby nie Marta.
– Juz lepiej? Rozluzniona?
– Tak.
Cichutko, ale pewnie. Ale lepiej sie upewnic na sto dwadziescia procent, nie? Nie przerywalem wiec ssania i mietoszenia, ale d**ga reka siegnalem w dól, miedzy uda, prosto do celu. Majteczki byly calkiem mokre i bosko slizgaly sie po jej cipce.
– Oooooohhhh…
– Ej, juz, miales ja rozluznic, a nie gwalcic, to zboku.
Oberwalo mi sie po glowie. I musialem przestac. Nie chcialem. W ogóle nie chcialem. Ale wstalem i wyprezylem kutasa prosto w twarz Madzi. Zupelnie inna twarz. Rozochocona. Obiecujaca. Patrzaca smialo w moje oczy spod tych cudownych dlugi rzes. Bez komendy zlapala go i odciagnela skórke, a potem mimo wszystko niesmialo, cudownie dziewczeco pocalowala delikatnie sam koniuszek. Wypuscilem glosno powietrze i zadrzalem. Zlapala mnie za udo i wpila w nie paznokcie. Bolesnie. I jednoczesnie rozkosznie. A potem polizala malym, zwinnym, lsniacym jezyczkiem sam czubek, na próbe, zeby posmakowac. Chyba bylo dobrze, bo sie nie skrzywila.
– Od razu lepiej! A teraz wez go poliz tak od dolu, od podstawy, do czubka. Tylko powoli, zeby nie bylo poruszone! Powoli!
Jezyczek wedrowal milimetr po milimetrze po moim kutasie. Bylem w siódmym, ech, gdzie tam, w siedemdziesiatym siódmym niebie. I calkiem blisko konca tez tak w sumie. Oby nie za blisko.
– Bardzo dobrze! Super! A teraz wez go do buzi i potrzymaj. Tylko patrz sie do góry, w oczy.
Ledwo sie zmiescil w jej malej buzi. Sam koniec. Ale i tak nie moglem nie jeknac mimowolnie, gdy poczulem to wspaniale cieplo i wilgoc. Nie myslalem, ze zobacze i poczuje kiedys cos równie wspanialego jak moja Martusie ssaca mi kutasa, ale sie mylilem. To bylo równie dobre. Magda miala go trzymac nieruchomo. I trzymala. Miala patrzec mi w oczy. I patrzyla. Jak cudownie patrzyla. Ale poruszala tez leciutko raczka. I delikatnie ssala, jednoczesnie niesmialo drazniac jezyczkiem to wielkie, rozpalone, slone cos, co wypelnialo jej cala buzie. Oj, bylem juz naprawde bardzo, bardzo blisko. Jeszcze tylko moment…
– A teraz wystaw jezyk jak najdalej mozesz i polóz go na jezyku… Rany, ale zajebiste zdjecia!
Nie bylo juz tak goraco i slodko na czubku, ale widok wszystko wynagradzal. Jego goracy jak wulkan tuz przed erupcja czubek lezal ja jej ociekajacym slina, chetnym jezyczku, tuz przy szeroko rozwartych, mokrych wargach. Caly czas lekko, niezauwazalnie obciagala do dlonia. Ta buzia! Ten maly, slodki nosek! Te zamglone, oddane oczy! Juz… nie… moge…
– NIE RUSZAC SIE!
Rozkaz Marty powstrzymal jakims cudem Magde przed odruchowym uchyleniem sie, gdy goraca, gesta sperma zaczela tryskac jej na czolo, oczy, nos, wargi. Trwala dzielnie i nieruchomo, pozujac do zdjec, gdy potok nasienia, który zdawal sie nie miec konca pompowal salwe za salwa na jej jezyczek i do ust.
– Zajebiscie! O to chodzilo!
Magda usmiechnela sie niesmialo i odsunela troche, choc z niego ciagle jeszcze strzelaly slabe wytryski, ladujace teraz na jej piersiach i brzuchu.
– Najlepsze zdjecia z robienia loda ever!
Marta byla podekscytowana. I napalona, jak kotka w rui. Wiem, ze sama tak chciala, ze chciala go wziac do buzi i znów poczuc jak smakuje. I ja tez chcialem ja zrosic sperma od stóp do glów. Moze juz niedlugo, po tym co to zobaczyla, pozwoli sie zerznac w usta…
Choc w ogóle sie nie zmeczylem, to serce tak mi walilo, ze nie moglem zlapac tchu. Osunalem sie na kanape i po prostu siedzialem, caly czas z poteznym wzwodem, w czasie gdy Marta wycierala Magde. Odplynalem troche chyba, ale zauwazylem, ze wziela troche spermy na palec i ostroznie spróbowala jak smakuje. I d**gi raz, troche wiecej. Jakby to byla bita smietana, mus czekoladowy albo jakis inny pyszny smakolyk. Tak, zdecydowanie sama by chciala lykac sperme. To da sie zaaranzowac.
Ale najwyrazniej w planach byly inne uklady. Szeptaly cos do siebie czule, nie wiem co, ale gdy juz ochlonalem zaczalem sie rozgladac za moim ubraniem, Marta zaprotestowala.
– Poczekaj Adasiu, zrobimy jeszcze pare nowych zdjec.
Bardzo chetnie. Jestem zwarty i gotowy, bardzo zwarty i gotowy. I wyprezony, na bacznosc. Zwlaszcza jesli mialoby to oznaczac jeszcze jedno obciaganie. Ale nie oznaczalo. Magda wstala, siegnela pod spódniczke i zaczela… zdejmowac majteczki, niesmialo obrócona, nie patrzac w moja strone i strone wielkiego, czerwonego kutasa.
– Zrobimy jeszcze taki pozorowany stosunek. Magda siadzie na tobie i wezmie… go… miedzy uda, tak zeby byl zaraz przy… no wiesz. I pstrykniemy jeszcze pare fotek. Na wypadek, gdyby tamte to bylo za malo.
Wzruszylem ramionami.
– Ok.
Magda podeszla do mnie, starajac sie na niego nie patrzec. A ja staralem sie wzrokiem przewiercic falbany spódniczki, zeby zobaczyc, jak sie prezentuje bez majteczek. Oczywiscie, nie udalo sie. Ale wyobraznia pracowala, a kutas wyprezyl sie jeszcze mocniej. Odchylilem sie do tylu, a Magda wdrapala sie na mnie okrakiem i ukleknela nad moimi biodrami, opierajac sie goracymi dlonmi o moje ramiona. Nadal unikala mojego wzroku, co pozwolilo mi znów cieszyc sie widokiem jej slicznych cycuszków, slodkiej buzi i lsniacych, uchylonych ust, przez które wydostawal sie urywany oddech.
– Madziu, zejdz nizej, za niego… o, dobrze…
Obnizyla sie, blizej mnie, tak zeby kutas wyprezal sie kolo jej pupy nadal okrytej spódniczka. Marta pstrykala zblizenia. Magda patrzyla gdzies w bok. A ja unioslem dlon i pogladzilem jej piers. Westchnela i przygryzla dolna warge, ale nie spojrzala na mnie. I nie cofnela sie tez. Zaczalem smielej piescic cycuszek. Madzia przymknela oczy i gleboko, spazmatycznie oddychala przez nos.
– Cholera, nie trzyma sie…
Marta próbowala podciagnac spódniczke, by odslonic pupcie Magdy, ale falbany ciagle opadaly.
– Musisz przytrzymac.
Nie wiem czy to bylo do mnie czy do Magdy, ale oboje siegnelismy w dól i nasze dlonie spotkaly sie na materiale. Chwycilem go i podciagnalem powoli do góry, a Magda zacisnela swoje drobne dlonie na moich, dwa razy wiekszych prawie, sciskajac je mocno i wpijajac w nie paznokcie. Opadla nieco nizej i wypiela pupe, tak by sterczacy czlonek znalazl sie miedzy rozgrzanymi, spoconymi posladkami. Bardzo milo.
– Swietnie… swietnie… a teraz wez tak nad niego, tuz nad niego…
Magda poslusznie ustawila sie. Wiem, ze to niemozliwe, ze on nie jest az taki wrazliwy, ale wydawalo mi sie, ze czuje na jego czubku gorac bijacy od niej. Bylem tylko kilka milimetrów od jej kwiatuszka. I tak bardzo chcialem byc w srodku. Ale ani drgnalem, nawet gdy Magda, cala drzaca, jeszcze mocniej wbila paznokcie w moje dlonie.
– A wez sie tak pochyl na niego, co? Moze obejmij…
Puscila, oplotla moja szyje szczuplymi ramionkami i przywarla twarza do mojego ramienia. I choc zadne z nas sie nie ruszalo, to slyszalem, jak cichutko, cichutenko pojekuje w takt oddechu. Tak suczka, prawie bezglosnie piszczaca, proszaca, zeby jej dac psie ciasteczko. Juz ja ci dam… Podwinalem spódniczke, która teraz przestala opadac gdy Magda sie pochylila i przesunalem dlonie nizej, na pupe. Slodziutka, gladziutka, goraca jak piec pupcie, która prawie cala miescila mi sie w dloniach. Magda nie poruszyla sie, ale czulem jak drzy pod moim dotykiem i dalej leciutko, blagalnie pojekuje. Objela mnie mocniej. Bardzo mocno, przywierajac do mnie, cala ciepla i zdyszana. Zatracilem sie w niej, nie patrzylem nawet co robila Marta, tylko wczulem sie w Magde. I w jej idealna pupcie. Pupcie, która zlapalem nieco nizej, nieco pewniej i lekkim, delikatnym, zdecydowanym ruchem rozszerzylem posladki. To spotkalo sie w glosniejszym, przeciagnietym jeknieciem i… czyms goracym, lepkim i mokrym w moim uchu. Madzia przywarla do mnie rozpalonym policzkiem i zaczela lizac moje ucho, nie wiem nawet czy swiadomie, taka byla zatracona w tym wszystkim.
– Madziu… Madziu… mozemy go odrobinke wlozyc? Sam czubeczek. Bedzie super zdjecie z tego kata.
– Tak.
Wyszeptala to do mojego ucha, przywierajac jeszcze mocniej, jesli to bylo w ogóle mozliwe. I zaczela obnizac biodra, powoli, bardzo powoli. Po chwili poczulem jak jej mokra, sliska kobiecosc ociera sie o czubek sterczacego kutasa. I jak go obejmuje, ostroznie, dalej powoli. Jesli nie bede mial sladów po tych paznokciach, które wlasnie wbijaly mi sie w kark i ramie, to bedzie cud. Jego czubek zanurzyl sie w jej rozpalonej, ciasniutkiej, ociekajacej rózyczce. Nigdy nie czulem czegos podobnego. Ekstaza to malo powiedziane.
– Ok, tyle wystarczy. Teraz sie nie ruszajcie.
Niech cie szlag Marta, chyba specjalnie to przerwalas, zeby sie nami draznic. Z obojgiem. Tacy bylismy na siebie napaleni, ze az nie moglem oddychac. Trzymalem poslusznie pupe i koncentrowalem sie na jego czubku oraz cieplutkim jezyku Madzi, który dokladnie wylizywal moje ucho. I jej podnieceniu splywajacym po nim goracymi kroplami. Trwalo to wszystko zdecydowanie za krótko.
– Dobra, juz, zlaz.
Niechetnie, ale zeszla ze mnie. I nagle zrobilo mi sie bardzo zimno. I samotnie. A Marta sie ekscytowala.
– Ekstra fota, czysty seks normalnie.
Magda nic nie odpowiedziala, tylko siedziala obok mnie, niby odsunieta, ale wystarczajaco bliska, bysmy sie stykali ramionami.
– To co, jeszcze jedna pozycja i konczymy, nie?
Nie! Nic nie konczymy! Zaczynamy! Zaczynamy ostre pieprzenie malej pomaranczowowlosej, plonacej z chcicy suczki! Oczywiscie, nie powiedzialem tego glosno.
– Od tylu, co Madziu? Takie ukoronowanie bedzie.
Magda, dalej cala drzaca, szybko ukleknela na kanapie, wsparla sie na oparciu i wypiela pupe. Nigdy nie widzialem wiekszej uleglosci. I bardziej wyraznego sygnalu “rznij mnie!”. Wstalem, oparlem sie kolanami na brzegu kanapy, zblizylem biodra do niej i podwinalem sukienke. Boze, ta pupcia wygladala równie cudownie jak czulem ja w dloniach. A te rózowe, lsniace od wilgoci platki? W zyciu nie widzialem czegos równie pieknego, wliczajac w to slodka cipke Martusi nawet. Magda byla cala mokra. Cala. Nie tylko tam, ale na pupie, na udach, wszedzie. Musialo sie z niej doslownie lac. Byla tak gotowa na jego przyjecie. A on byl gotowy wejsc. Oparlem dlonie na jej biodrach i zblizylem sie jeszcze bardziej.
– Sam czubek Adasiu, pamietaj, ze robimy zdjecia!
Marta, ja cie kiedys zamorduje! Ale trzymalem sie tej fikcji. Powoli naprowadzilem go na rozchylone platki kwiatu i delikatnie wepchnalem do srodka. Cipeczka Madzi byla ciasna, ale taka wilgotna, ze wszedl bez problemu. Jeknalem. Madzia chyba cicho krzyknela. I tak stalismy, z moim kutasem ledwo zanurzonym w jej slodkim srodku. Wydawal sie taki wielki przy jej malej pupci. Rzeczywiscie, zdjecia wyjda swietne. Ale… w sumie to kogo obchodza zdjecia… Zlapalem Magde mocniej za biodra i powolnym ruchem zaczalem w nia wchodzic glebiej, przyciagaja jednoczesnie jej pupe do siebie. Najlepsze uczucie na swiecie, kutas zanurzajacy sie po raz pierwszy w mokrusienkiej, rozpalonej cipce.
– Adam, co ty robisz?
– Cicho Marta!
I zaczalem posuwac Madzie, która nie tylko nie protestowala, ale tez sama nadstawiala pupe i nabijala sie na wielki, penetrujacy ja rozgrzany pal. Byla taka chetna, ze zaczela za szybko, ale przytrzymalem ja, wyhamowalem, nadalem niespieszne, leniwe, dajace czas by cieszyc sie kazdym, najmniejszym odczuciem tempo rzniecia. To byl mój pierwszy prawdziwy raz. I móglby byc ostatni tez, bo po takiej rozkoszy, jaka dawala mi Madzia, móglbym juz umrzec szczesliwy. Postekiwala glosno w takt.
– Dobrze… oooohhh, jak dobrze… o taaaaak… o taaaaaakkkk
A ja wdzieralem sie w nia raz po raz, drazac ciasniutkie, ociekajace soczkami wnetrze. Ideal to malo powiedziane. Dobrze, ze mialem przed chwila wytrysk, bo gdy nie to, to juz bym sie dawno spuscil w nia najpotezniejsza fala, jaka moglem sobie wyobrazic. I w tym momencie poczulem, jak w mój bok wtula sie d**ga dziewczyna. Goraca, naga. Marta sie rozebrala? Kiedy? Zreszta, nie wazne. Objela mnie mocno, wtulila sie i wyszeptala mi do ucha:
– Adasiu, ja tez chce… zrób mi jak wtedy… paluszkiem… prosze cie… prosze…
Nie trzeba bylo dwa razy prosic. Objalem ja ramieniem, zlapalem za pupe i wsunalem od tylu palce w jej gorace gniazdko. Byla tak samo mokra jak Madzia. Przejechalem wzdluz p