Dziecko. 33

Dziecko. 33
Gdy wrócilam Jola jak zwykle zauwazyla moje rozdraznienie. Ona jest jak psychoanalityk. Jestesmy duzo ze soba, zna mnie i wszystko wyczuje…
– Nic nie mów, mówilam, ze los mnie dobija…
– Jutro tez wstanie dzien…
– Masz racje.
Przez nastepne dni potrzebowalam obecnosci mojego meza. Kocham i nigdy nie pozwole go skrzywdzic. Jestem z nim na swój sposób szczesliwa i czesto mu to mówie
Dzieci zachorowaly, Patryczek mam goraczke, a Olenka katar. Cale dni sie opiekuje nimi, nic nie moze sie stac. Oszalalabym z rozpaczy, juz samo patrzenie na ich cierpienie mnie dobija.
Ksiazki sprzedaja sie dalej jak cieple buleczki, ponad 80 tys jest juz na koncie, niedlugo potrzebny bedzie dodruk, internet to jednak jest sila. Duzo idzie na reklame, ale wraca po wielokroc.
Niedlugo miesiac i wyplata od Wojtka, musze zapytac sie prawników jak ze Skarbowym wobec tego zysku…
Dzisiejszy dzien byl ciezki, lekarz dal antybiotyk, bo Patryczek zaczal mocniej goraczkowac. Polozylam sie szybciej, seks odszedl na daleki plan, dzieci sa najwazniejsze.
Ale nie dla NIEGO. Zadzwonil, byla 23, co za bezczelnosc… dobrze, ze jestem w swoim pokoju…
– Miales nie dzwonic…
– Kochanie moje… jak tam mój syn sie czuje ?
Byl pijany i to mocno…
– Nic ci do tego, odczep sie, jest noc…
– Jutro jest akcja, masz byc u mnie kolo 16…
– Dzieci sa chore, nie moge i nie chce..
– Kurwo, a co to mnie obchodzi… ?
– Patryk ma wysoka goraczke…
Pomyslalam, ze jak uslyszy o synu to odpusci…
– Zaraz wysle maila, jutro sie dowie… czy jednak pomyslisz… ?
– Bede.
Boze, w co sie wdalam. ?
Dlaczego tak los mnie krzywdzi. Serce mnie zabolalo, jaki cham… Tak mi smutno, a nie moge isc do meza sie wygadac…
Ani do Joli, Anka juz dawno sie nie odzywa… jaka jestem samotna. Ci wszyscy kochankowie byli i sie zmyli. Moja samotnosc poteguje rozpacz, która mnie ogarnia.
Poplakalam sie. Jestem prawie pewna, ze to sie wyda, ze ten wrzód na dupie zniszczy moje zycie…
Jola byla mocno zdziwiona, ze wychodze.
– Musze, i tak wszystko sie wali… pomóz mi, tylko na ciebie moge liczyc… przeciagne ile sie da…
– Pomoge, jak zawsze…
Pojechalam, przed domem stal tylko jego samochód. Moze bedzie lepiej… a moze nie…
Otworzyl, zaprosil, pil…
– Chcesz drinka ?
– Nie nie chce.
– Ales ostra…
– Mam chore dzieci, a przez ciebie zamiast z nimi jestem tu…
– I co z tego ?
– Wszyscy faceci, którzy mnie brali byli przyzwoici i dobrzy, zaden nie skrzywdzilby mnie w taki sposób, jak ty. Jestes pierwszym prawdziwym chujem, który stanal mi na drodze.
– A ty chcialas cos ze mna budowac ?
– Moze i tak, byl moment, ze bylam zauroczona toba, z dnia na dzien chcialam ci dawac coraz wiecej, bylam gotowa naprawde na wiele poswiecen…
– Naprawde ?
– Tak, ale ty zobaczyles we mnie lachociaga, prosta zwykla dziwke…
– Nie musisz byc ordynarna.
– Ty jestes ordynarny, w kazdej swojej mysli o mnie jestes chamskim, wulgarnym, prostackim seksista.
– Masz racje, lubie siebie, a ty zrobisz co ci karze…
Z góry zszedl jakis facet. Starszy, musial wszystko slyszec…
– Cos nie tak ?
– Dziwka sie burzy, trzeba nauczyc ja posluszenstwa…
Odwrócil sie do mnie i dostalam w twarz… zabolalo…
Ten d**gi podszedl do mnie z tylu… chwycil i wykrecil rece…
ON byl z przodu, mocno scisnal piersi, potem chwycil za szyje i próbowal mnie pocalowac…
Nie chcialam… przycisnal glowe do swojej szyi. a ten z tylu podciagnal sukienke…
– Ale tyleczek, zaraz go skosztujemy…
Moglam sie wyrywac, moglam krzyczec… ale po co… zaraz mnie zgwalca, zrobia to bez mojej zgody, a ja musze pozwolic na to…
– Mala, jesli sie pierdolisz tak dobrze, jak wygladasz, to jestes najlepszym towarem, jaki tu tresowalismy do tej pory. Nie spraw nam zawodu. Bardzo tego nie lubimy… powiedzial ten z tylu…
Czyli jestem nastepna do zwyklej zabawy… szmata do wypierdolenia…
Bezwolna, upokorzona i do wykorzystania. Po cholere uswiadamiam to sobie. Przeciez moje cialo zyje wlasnym zyciem. I zdalam sobie sprawe, ze dlugo nie mialam chlopa.
Zaczynalam byc podniecona, choc za wszelka cene staralam sie to ukryc przed moimi napastnikami. Od zawsze krecilo mnie bycie ulegla, a symulacja gwaltu, od zabawy w jego samochodzie, w lesie, byla moja ulubiona gra erotyczna. Nigdy jednak nie marzylam o tym by byc naprawde zgwalcona. Teraz balam sie, czulam sie wykorzystywana, krzywdzona, a mimo to, a moze wlasnie dlatego, az skrecalam sie z podniecenia.
Gosc z tylu sciagnal mi majtki i rozszerzajac posladki zaczal mnie calowac.
ON wlozyl reke w cipke…
– Taka zadziorna, a juz plynie…
– Szybka jest, jeszcze dojdzie przed nami…
– A zebys wiedzial, ona lubi dostawac…
Zaczal znowu mnie calowac, sciskac piers, tamten dawal klapsy, masowal odbyt…
Byli podnieceni… sapali i nerwowo mnie dotykali…
Palce z przodu w cipce i jezyk na tylku, czego moze wiecej chciec kobieta ?
Tyle, ze w mojej glowie ciagle mialam nerw na niego i choc cialo poddawalo sie pieszczotom, to mózg byl w torturach…
Lizal mi tylek, calowal w posladki, bil je na zmiane i znowu lizal, cialo szalalo, a swiadomosc nie chciala, nawet poczulam, ze moglabym sie rozplakac…
To byla bezsilnosc i swiadomosc, ze nie panuje juz nad wlasnym zyciem. Bedzie mnie wykorzystywac ile bedzie chcial, az mu sie znudze, a potem mnie sprzeda. Powie mezowi w akcie zdrady.
I wszystko sie skonczy.
Niech robia z moim cialem co chca, nienawidze GO.
– Niesamowita cizia, gdzies ja wyhaczyl…?
– To moja suka, od dawna…
Stalo sie. Swiadomosc sie uwolnila. Zaczelam patrzec na siebie z boku. To znaczy w lustrze, stalo wielkie na scianie. Widzialam jak caluje sie z NIM, jak tamten wyciaga pale i wklada mi w tylek. Jak moja glowa zostaje sciagnieta na dól i jak obciagam Mu pale. Nie czulam krztuszenia sie, ale je widzialam, nie czulam bólu tylka, bo koreczka to dawno juz nie nosilam, ale widzialam grymas bólu na twarzy, jak wkladal do konca.
Patrzylam jak jechali zgrani w moje cialo, jak wala tylek i wala buzie. Jak piersi bujaja sie, jak rozszerzam nogi. aby mocniej stac…
Jak wyginam sie i jak wypinam… Jak dotknelam dloni trzymajacej moje biodra… jak zobaczylam wielki tatuaz na jego boku.
Gdy ich walenie zaczelo spelniac potrzeby mojego ciala… poczulam szarpniecie… to orgazm, który doszedl sam.
Otworzylam buzie, aby przyjac go w calosci, po same jaja…
– Mówilem, pierdoli sie tak jak wyglada.
– Ostra laska, dawaj zmiane…
Kutas z tylka poszedl do buzi, bez zapytania… rozumiem, gwalt ma swoje prawa… Gdy on wlozyl mi w tylek, d**gi orgazm strzelil natychmiast… byl bardziej z uleglosci i poczucia spelnienia marzenia o gwalcie… Zapinaja mnie jak chca…
Tyle, ze i ja… tez chce…
Chwycilam go za jajka i przyciagnelam do siebie, ma wkladac jak najglebiej, szczególnie, ze mniejszy od Niego. Chwycil za wlosy, ale od razu brutalnie, gdy docisnal calego ja juz mialam trzeci…
– O kurwa, ale suka jedzie…
O tak, jak ja sie nakrecam to jade bez opamietania…
Za dluga przerwa, jestem jak zakonnica wyposzczona od wielu dni, a endorfiny w mózgu wylaczyly zlosc.
Jedna jedyna rzecz, która mnie interesuje to pierdolenie… Jak najdluzej i jak najmocniej…
Moja dlon zawedrowala do jego tylka, bo podniósl sobie noge na fotel. Nie spodziewalam sie, juz zapomnialam jak to dziala… ale przy moim czwartym tak mi strzelil do gardla, ze zaczelam sie krztusic, ze musialam wypluc…
Nie spodziewalam sie… on chyba tez…. bo zaklal…
– Kurwa mac, co to bylo… ?
ON zaczal sie smiac…
– Juz skonczyles, cienki jestes…
– To jej wina…
– O tak… na pewno…
Zaczelam sie smiac w srodku siebie, pewnie, ze moja wina, z bardziej zasluga…
– A ja bardziej chcialbym zlac sie w cipe…
– Bez gumy nie dam, dzieci mi wystarczy…
– Ciekawe… kiedys chcialas odwrotnie…
– To bylo zbyt juz dawno temu… zapomnialam…
A niech sie wkurza, mam to gdzies, zobaczymy kiedy sie zleje…?
Poszedl po gume, ja polozylam sie na dywanie, czekalam i odpoczywalam..
– Obciagniesz mi jeszcze…?
– Daruj sobie, nie jestem dziwka…
– Nie ?
– A zaplaciles ?
– A ile chcesz, mam dwie stówy…
Zaczelam sie smiac, ale tak, ze gosc zbaranial…
– Za malo ?
– Ja za takie drobne, to z kanapy nie wstaje… odpusc sobie…
Zobaczylam nerw w jego oczach… ale i mój wzrok nie byl cipowaty… kurwa… tylko zacznij…
Odpuscil…
– A ty tam co, mam tu zmarznac ?
– Musze sie odlac, a nie idzie…
Teraz to sie wkurzylam. calkowite przeciwienstwo poczatku spotkania, wstalam i zaczelam sie ubierac.
– Co robisz, zapytal sie ten starszy ?
– Ja na jego szczyny czekac nie bede, mój syn jest powaznie chory… mówilam to specjalnie glosno… a miejsce matki jest przy dziecku…
Ubralam sie, otworzylam drzwi i walnelam tak, aby uslyszal…
Poczatek byl jego, ale koniec jest mój.
Idac do domu bylam zadowolona. Moze trzeba bardziej postawic sie mu. Na pewno bedzie wkurzony. Wylaczylam telefon, niech sie denerwuje tak jak ja.
Przeciez, jak powie mezowi to juz nigdy mnie nie dostanie. Uklad w dwie strony, tak jak kazdy kij ma dwa konce.
Caly wieczór z dziecmi i mezem, zaczynam znowu go doceniac, przed wszystko za jego spokój. Nigdy sie nie denerwuje, do dzieci równiez, a marudza, bo chore. W calym tym moim zwariowanym swiecie on jest jak nasz dom, zawsze sie do niego wraca, bo on zawsze jest.
Pod koniec tygodnia musialam isc do mlodego, czyli do pracy. Ani slowa miedzy nami o ostatnim seksie, mamy nie bylo, cale szczescie. Nie wiem jak teraz beda ukladac sie nasze sprawy sasiedzkie, moze sie nie spotkamy… Zalatwilismy sprawy z reklama, wysylki i zamówienia nastepnej partii ksiazek
Gdy juz wchodzilam do domu, zadzwonil ON. Nie odbiore, udam, ze nie slysze, szczególnie, ze Marek siedzi z dziecmi.
Znowu bezczelny dzwoni do mnie, jakby nie bylo smsów.
Na d**gi dzien wyszlam juz na plac zabaw, dzieciaki zdrowe, coraz cieplej na dworze to i przyjemnie. Jola poprosila i wolne, nie ma sprawy.
Za to, gdy wracalam zauwazylam sasiadke z zakupami.
Widzialam jej zmieszanie, ale bylam z dziecmi wiec podeszla.
– Witam sasiadke, czy… mam mówic inaczej… ?
– Nie, teraz jestem sasiadka i matka, prosze sie nie denerwowac, to zupelnie inne sprawy.
– Ciesze sie, bo glupio mi…
– Jestem Karolina, nie przesadzaj.
– Maria.
– Marysiu, to co robisz u siebie w domu, to twoja sprawa, jesli nikt na tym nie ucierpi, to, kogo to interesuje ?
– Wiesz, czasami nie mam z kim porozmawiac, jestem dosc samotna, ten teraz ma twoja prace, a reszte dnia siedzi przed komputerem.
– Jak chcesz to wejdz, porozmawiamy…
– Zostawie zakupy i przyjde.
Polozylam dzieci spac, ogarnelam sie i juz byla.
– Ja nigdy nie chcialam tego zrobic… zaczela.
– Nie prawda, widzialam filmik jak zachowujesz sie jak prawdziwa nagrzana suka…
Postanowilam grac ostro, ja tez mam przechlapane jak ona sie wygada… musi byc moja dluzniczka i trzymac gebe na klódke.
– Jaki filmik, zawolala przestraszona ?
– Twój syn nagral dla mnie wasze zabawy przed wyjsciem do pracy…
Jej wzrok szukal miejsca na podlodze, ale nie mógl znalezc…
– A potem bylam pod drzwiami jak cie bral w dupe, jak prosilas o to, aby poznac DAME, która rypie twój syn…
Otworzyla buzie i tak zostala…
– Wiem wszystko o tobie, ale nie martw sie, to co ja wiem, nalezy tylko do mnie…
– Moge cos dla ciebie zrobic Karolinko ?
Mam ja, zrozumiala, ze lepiej jest mnie miec za przyjaciela, niz za wroga.
– Chcialas sie czegos nauczyc, prawda ?
– Tak… uslyszalam bardzo cichutko…
– To sciagaj gacie i wypnij sie…
Jeszcze jej mózg nie reaguje tak jak powinien…
– Szybciej szmato… !!!
Wstala i od razu stanela z gola cipa…
– Nie golisz sie za czesto, co ?
– Od dzisiaj bede…
– O twoja glówka przyspieszyla z mysleniem…
– Naucze sie…
– Zapamietaj sobie jedno, w swoim seksualnym nowym swiecie masz byc szmata, dziwka i kurwa i jak ktos ci cos powie, to masz to wykonac od razu, bez myslenia, bez zastanawiania sie.
– Ale…
– KURWA, zadne ale… ja, twój syn i Patryk, to twoi wlasciciele, co mówia jest swiete, rozumiesz ?
– Tak…
– Nie slysze ?
– Tak Pani Karolino.
Kleknij i wypnij sie…
Poszlam do szafy, na dole mam swoje pudelko z akcesoriami, wyciagnelam mojego przyjaciela i wrócilam.
Naslinilam i przylozylam do jej tyleczka.
– Slyszalam, ze lubisz w tylek ?
– Troche lubie…
– Masz to nosic za kazdym razem jak wracasz do domu, oczywiscie lewatywy sobie robisz ?
Cisza…
– Bez lewatywy nie dawaj w dupe, bo dostaniesz po gebie predzej niz pózniej…
Wcisnelam, widok koreczka jest obledny, w lustrze nie widzialam nigdy dobrze, raz zrobilam sobie zdjecie, ale teraz widzialam to na zywo, w tyleczku prawie tak zgrabnym jak mój…
– Wstan i przejdz sie po pokoju…
Na poczatku chodzila koslawo, ale jego przyjemnosc zawsze zwycieza… po 10 min juz chodzila prosto, a potem zaczela sie usmiechac…
– Fajnie, prawie juz nie czuje, a jednak czuje…
– Jest ciepelko w tyleczku ?
– Nie tylko, wszedzie mnie bierze… dziekuje, jestem dumna, ze moge go nosic…
– Jest twój, mój najlepszy przyjaciel… zostanie teraz twoim.
Podeszla i objela mnie… tak mialo byc.
– Wylizac cie ?
– Nie trzeba.
– Zrobie wszystko…
– Nie jestem lesba, ale jak chcesz to poducze cie kilka numerów…
– Chetnie…
– Ok, jak bedziesz ciagnac i facet nie bedzie mógl sie zlac, to palcem szukasz jego tyleczka i zaczynasz masowac mu odbyt. Wielu ma odlot natychmiastowy, a gdybys im go wylizala, jak twojemu synowi, tez to wiem, to beda cie wielbic po wieki.
Mialam plan, aby ze swoim kurestwem wyszla na ulice, wtedy moze spotka jakiegos porzadnego faceta i zostawi gówniarza, który powinien znalezc sobie normalna dziewczyne, a potem zone. Ma byc jak w kazdej rodzinie. To, ze sie zabawimy czasami, niczego nie zmienia.
– Cos jeszcze ?
– Jak faceci beda ci wkladac do buzi, to zawsze chca jak najglebiej, musisz troche potrenowac, ja tez ostatnio sie opuscilam…
– A jak ?
Wrócilam do pudelka i wyciagnelam duzego…
– Tym potrenujemy.
Naslinilam, kiwnelam, ze idziemy do lazienki i pierwsza wzielam ile moglam…
– Teraz ty…
Jej wziecie do buzi od razu bylo widoczne… wielkie zaszklone oczy i kaszel…
– Nie idzie…
– Ales ty glupia jestes, za tydzien masz brac calego, sprawdze… popatrz sobie…
Wzielam, lekko sie odprezylam i wszedl za migdalki…
– O Boze…
– Ty Boga nie mieszaj do naszego seksu, spróbuj…
Jej próba skonczyla sie w kibelku, zrzygala sie…
– Ciezko bedzie…
– Wszystko jest trudne zanim stanie sie proste, powoli, a sie nauczysz…
– Mam pytanie, w jakims filmie widzialam, jak facet leje kobiecie do buzi…
– Oni to uwielbiaja, musisz sie przyzwyczaic do smaku i polykac z wylizaniem…
Zrobila sie czerwona…
– Oni lali…
– A… o mocz ci chodzi…
– No wlasnie.
– A co, bys nie dala rady, brzydzilabys sie… ?
– No wlasnie, chyba to mnie troche podnieca…
– Kurwa, nastepna, co was w tym bierze…?
– Nie wiem, jakas forma uleglosci i ponizenia… oddania sie…
Zdenerwowalam sie, rozumiem akt najwyzszego podniecenia przy orgazmie, gdy troche popuszcze, ale specjalnie ?
Zreszta, co tu gadac, ta z wydawnictwa, Justyna tez zlala sie na Anke, a i ona lubi… swiat jest dziwny.
Oczywiscie jestem kurwa, na najwyzszym poziomie… tak jak stalam, podciagnelam sukienke, sciagnelam majtki z rajstopami…
– Wejdz do wanny…
Zrozumiala co sie stanie…
– Moge sie rozebrac… ?
– Nie…
Jak chce byc ponizona, to bedzie…
Weszlam i stojac nad nia napielam sie…
– Otwórz buzie…
Polecialo, lekko sie odsunela, ale szarpnelam ja za wlosy i nakierowalam wprost do buzi…
– Jak chcesz kurwo to dostaniesz…
I polecialo… zamknela oczy… ale po jakims razie musiala przelknac…
– I co, smakuje ?
– Nie.
– To po cholere polykasz, musisz nauczyc sie wypluwac na biezaco… potrenujesz z synkiem…
– Wolalabym z toba…
– Ok, jeszcze raz…
Troche zostalo wiec siknelam jej po twarzy i ustach… praktycznie wycierajac sobie cipe jej buzia…
A ta kurewka pozwolila sobie ja liznac…
Spojrzalam sie na nia i walnelam ja w twarz…
– Mówilam, ze nie jestem lesbijka…
– Przepraszam, nie moglam sie opanowac…
– Nigdy nie przepraszaj za podniecenie…
Szarpnelam jej glowe i wcisnelam w swoja cipe… a niech lize… szmata…
I to byl mój blad. Bo najlepiej jednej kobiecie wylize d**ga kobieta..
Po 5 minutach szedl juz orgazm i nie wstrzymalam go, nawet troche puscilam…
Dobra jest, a mi odlotowo… Mialam perspektywe zostania z nia w lazience, ale nie… koniec lekcji. Ja potrzebuje kutasa.
– Idz do domu, koniec na dzisiaj, ale odezwe sie niedlugo.
Spuscila glowe i mokra na twarzy i ciuchach wyszla z domu…
– Dziekuje bardzo…
Zamknelam.
Oparlam sie od drzwi, wlozylam reke w krocze i wyobrazajac sobie jej uczucie ponizenia, gdy musi isc zalana i mokra ulica do domu, jej strach i jednoczesne podniecenie, dostalam d**gi… bardzo mocny…
Wyciagnelam szybko telefon i dzwonie do mlodego…
– Jestes w domu ?
– Tak.
– Zaraz przyjdzie matka, mokra od mojego moczu, zaopiekuj sie nia. To twoja matka i twoja kobieta.
Uwielbiam siebie i swoja wyobraznie. Jestem taka zajebista… i taka glupia, ze pozwalam sie wykorzystywac prze NIEGO. Cala radosc prysnela od razu, jedno przypomnienie… i szlag wszystko trafia.
Poplakalam sie. Jestem na drodze donikad. Piekny swiat z jednej strony, a z d**giej mrok…
Reszta dnia zamiast mila, byla zjebana. Nawet mój zachowuje sie dziwnie, ma jakies klopoty ?
Ja tez mam, kazdy ma…
Czas na interesy. Kasa musi poplynac. Wzielam d**ga powiesc Mariusza, odpicowalam i wyslalam do Justyny, Adama i Artura. Show must go on.
Niech czytaja i zamawiaja, kujemy póki gorace.. jak jeszcze to mialoby sie spieprzyc, to jest koniec swiata.
Mijaja dni i jest cisza. Jak ja ja uwielbiam, boje sie nawet wychodzic z domu, o seksie w ogóle nie mysle. Anka nie dzwoni, wszystko jest takie zwyczajne. Nawet siostra moja nie pokazuje sie, a przeciez kiedys przychodzila w niedziele…
Samotnosc, gdy w kolo jest tyle ludzi, boli… ale mam dzieci, mam Jole i nowa przyjaciólke.
A moze cos wykombinowac… ?
Wojtek zadzwoni najszybciej za dwa tygodnie.
Dzwonie do mlodego.
– Masz kamerke przy kompie ?
– Jasne.
– Jest mama ?
– Jest.
– Odpal i ustaw tak, abym widziala pokój, ale nic nie mów…
Polaczylismy sie, widac slabo, ale widac…
Dzwonie do niej.
– Witaj suczko.
– Czesc sasiadko, Pani…
– Masz majtki ?
– Mam.
– Blad, podejdz do mlodego i zacznij je sciagac..
– Ale ?
– Kurwa, zadne ale…
Zobaczylam ja…
– Zawolaj go…
– Synku…
Odwrócil sie, a ona, cala czerwona na buzi, zaczela sciagac majtki…
– Cos chcesz mamusiu ?
– Jeszce nie wiem…
– Wlóz palce w cipe, zamieszaj, a potem do buzi…
Zrobila dokladnie… mlody rozsiadl sie w fotelu i ogladal…
– Podnies spódnice, ma widziec cipe i zacznij tanczyc…
Robila to tak niezgrabnie, ze chcialo mi sie smiac, ale nie moglam tego powiedziec…
– I jak ci idzie ?
– Dobrze…
– Odwróc sie tylem do niego i zacznij dotykac tyleczka…masz oczywiscie korek ?
– Przepraszam.
– Ty kurwo…! Wypnij sie…
Zrobila to…
– A teraz wsadz palec w tylek…
Uslyszalam westchniecie do sprzeciwu, ale nie powiedziala ani slowa…
Wsadzila…
– Mamusiu masz ochote ?
– Jeszcze nie wiem…
– Napluj na reke i wetrzyj w dziure, potem kleknij, wypnij sie i powiedz… zerznij mnie w dupe synku, to moja dzisiejsza lekcja…
– Synku , czy mozesz zerznac swoja mamusie w tylek ?
W jej glosie bylo podniecenie, strach i wstyd…
– Chcesz tego ?
– To moja dzisiejsza lekcja…
– A gdzie masz korek ?
– Zapomnialam go ubrac…
– Rozumiem…
I o to mi chodzilo, nie slucha dobrych rad, to teraz pocierpi…
Pala mlodego oczywiscie stala, zdjal spodnie, spojrzal sie w kamerke i puscil mi oczko z podniesionym kciukiem…
Gdy przykladal… ona sie odezwala…
– Bedziesz delikatny ?
– Bede…
Ale gdy wsadzil to ta ryknela…
– Boli…
Ale on nic, mysle, ze robil to specjalnie dla mnie, zrozumial, ze wlasnie to chce zobaczyc… jak rznie swoja matke w dupe prawie na sucho…
– Sama chcialas, pania Karoline nigdy nie bolalo… zachowuj sie… wlasnie nas oglada przez kamerke…
– O mój Boze… przepraszam…
– Mamo, my nie przepraszamy…
Spuscila glowe, a on rypal jej dupsko ile mógl… dostala klapsa, bylo szarpniecie za wlosy, zlapal ja nawet za szyje… i wtedy wlozylam sobie reke…
Nie wiem, czemu tak mnie to bierze, jak facet jest silny, jak bierze cialo do rzniecia jakby mu sie nalezalo…
Gdy ta wyla z rozkoszy i gdy mlody wyciagnal, i lal na jej tylek, ja tez odlecialam…
Orgazm razy trzy, zamknelam laptopa i usmiechnelam sie. To na tyle, zaraz bedzie maz i obiad. I nastepny dzien na boku. Chociaz jeden do przodu.
Minal tydzien, na koncie mamy juz 130 tys, a nastepny dodruk zalatwilam w kredyt. Jestesmy juz wiarygodna firma, pewnie po koneksjach Roberta tez jest lepiej.
Moge wplacil do Wojtka setke, a i tak zostanie na wydatki. Sto tysiecy do doplaty, a 30 na waciki. Mój dal mi kiedys 3,5. Jakie to teraz smieszne, nawet moge go zrozumiec, ale czy mam mu powiedziec, ze bede dostawac 15 tys jakby pensji ? Nie moge, nie zrozumie… ciagle traktuje mnie jak zone na utrzymaniu…
Ach… juz nie moge sie doczekac spotkania z Wojtkiem. Seks solo jest fajny. ale dobry facet to jest to… Zywy kutas w reku… a jego taki fajny…
Pojade do niego, zrobie przelew i pojade.
Od rana juz chodzilam. To jest moje zycie, podnieta, odrobina szalenstwa i napiecie od ciekawosci, jak teraz bedzie… ?
Juz jestem pod drzwiami… Ide do jego gabinetu, faceci pozeraja mnie… jest juz cieplo, wiec i sukienka odwazniejsza…
– Wojtku, mozna…
– Oczywiscie slodycz ty moja…
– Wplacilam wlasnie na swoje konto u ciebie, dodatkowe 100 tysiecy…
– Ladnie, szybko wam przybywa…
– A kreci sie…
– Dobra reka do interesów jest bezcenna.
– A jak u ciebie ten miesiac ?
– Mozna juz zrobic przelew, zostalo kilka dni, ale to nic… zaraz zlece wyplate… calosc na firme ?
– Moze tylko 5 %, a te 3 na moje prywatne od razu…
– Ok, na firme 17,5 a dla ciebie 10, 5, razem 28, w nastepnym miesiacu bedzie ta stówa do rozliczenia, widzisz, juz macie prawie pól miliona, zobaczymy za rok…
– Nie zapeszam, a teraz o czyms równie przyjemnym ?
– Na poczatku przyszlego tygodnia, mam delegacje w weekend, chyba, ze pojedziesz ze mna ?
– Nie ma takiej mozliwosci, jestem matka i zona, poczekamy…
Dostalam mocnego buziaka, juz tak sie nie wstydzil… i wyszlam troszke rozzalona, ale mimo wszystko z usmiechem.
10 i 5 normalnej wyplaty od Mariusza, plus za miesiac 3, to daje mi 18 tysiecy pensji miesiecznie. Kurwa jestem wielka. Ide na zakupy, dam upust swojej radosci…
W galerii postanowilam isc do Anki. To przeciez moja przyjaciólka.
– Jezu… kochana, sto lat cie nie widzialam… wyskoczyla.
Dostalam wielkiego buziaka prosto w usta, przy ludziach, a co tam… mam to gleboko i bardzo serdecznie.
– Co u ciebie ?
– A leci jakos, interesy sie kreca, potrzebuje ekstra ciuchy… mam humor i chce sie cieszyc…
– Juz ci szukamy… a cos seksy, czy eleganckie…?
– Troszke tego i tamtego…
Godzina poleciala jakby jej nie bylo, sukienka obcisla, chociaz jeszcze troszke mam brzucha, bluzeczka prawie przezroczysta, na elegancki stanik, zalozylam od razu i spódniczka, lekka, plisowana w kwiaty. Idzie wiosna, juz czuc radosc i podobno najmodniejsza…
– Poprosze jeszcze perly, to moja slabosc i odlotowe okulary… i oczywiscie polyskujace ponczochy. I buty, wysokie, jak cholera…
Dowiedzialam sie, ze nadal jest ze swoim Wojtkiem, ze dalej daje dupy tym menelom na odchamienie sie i byc moze planuja slub. Chce zajsc w ciaze, niby przypadkiem i wtedy juz z górki…
– Wiesz ile on wyciaga z tych czynszy ?
– Ile ?
– Ponad 9 tysiecy, moglabym w ogóle nie pracowac, albo brac tylko na waciki…
– To duzo, trzymaj go i nie daj sie zlapac…
Moja wewnetrzna radosc jeszcze bardziej urosla, nie powiem jej, bo mnie znienawidzi. Jestem elegancka laska, z kasa i otwartym swiatem. Pomyslalam nawet, ze moze z NIM sie jakos ulozy. Do dzisiaj nie zadzwonil, moze sie obrazil.. ?
I na pewno nie poslal nic mezowi, bo juz bylaby chryja…
– A ty, jak tam, z.. no wiesz… ?
– Zajmuje sie ostatnio rodzina, dziecmi i mezem…
– Akurat…
– To bardzo przyzwoity facet, jest bardzo spokojny i kocham go, wiesz przeciez… ?
– Tak wiem…
Poslala mi oczko i tak szelmowsko sie usmiechnela…
– Anka, dziekuje, lece, obowiazki wzywaja…
– Zdzwonimy sie, pa slodziutka…
Tak milo, a jednak nasze drogi sie rozeszly… szkoda.
Szlam ulica, mam jeszcze czas, dom nie ucieknie… moze cos zjem.. ?
KFC, moze byc, kurczaczki zawsze byly dobre.
– Maly kubelek, poprosze…
Usiadlam sie, torby naokolo mnie, jaka jestem szczesliwa.
Duzo ludzi, duzo mlodziezy, ja… tak ubrana czulam sie prawie intruzem…
– Moge sie dosiasc… ?
Juz mialam ryknac, ze… ale naprawde bylo duzo ludzi…
Przed mna stal mlody chlopak. Gruby. Cholera… jedno spojrzenie na niego i mialam mokra cipe. Taka sama budowa ciala, jak mojego przedostatniego kochanka, tego przyjemnego, tego co dotykiem rozkleil mnie na wiele orgazmów…
Stal z taca jak sierota, naokolo wielu mlodych fajnych, przystojnych i smiejacych sie z wszystkiego…par. On stal sam. Zrozumialam… nie dosiadzie sie do nikogo, bo nikt go nie bedzie chcial…
Odwazyl sie zapytac mnie, moze liczyl na inteligencje i kulture. Zdziwi sie. Pozwole mu usiasc sie, z zupelnie innych powodów…
– Prosze…
Wzielam torby na jedno krzeslo… i spojrzalam sie mu w oczy… Byla tam przede wszystko wdziecznosc…
Ale na tacy to mial tyle zarcia, ze zrozumialam… spaslak od jedzenia…
Patrzylam sie na niego z premedytacja… bezczelnie…
On mial spuszczony wzrok…. jadl…
– Jak masz na imie ?
Prawie sie zakrztusil….
– Marek, prosze Pani…
– Jestem Karolina, bez pani…
d**gi raz sie zakrztusil…
– Uwazaj Marku, bo cos ci sie stanie…
Przestal jesc… spojrzal sie na mnie… zobaczyl jak powoli wkladam kawalek kurczaka do buzi, jak dotykam go jezykiem i jak wyciagam oblizujac naokolo…
– Mozna wiele rzeczy robic powoli, ze smakiem i tez byc zadowolonym…
– Tak, prosze Pani…
– Karolino !
– Karolino…
Jedlismy w ciszy patrzac sie na siebie…
Rozkoszowalam sie emocjami, które nim szarpaly… szukalam mysli w jego glowie… i pragnien, które nigdy nie ujrza swiatla dziennego…
– Jakiego masz kutasa, duzego, czy malego… ?
Powiedzialam to cicho, ale na glos..
Nie mógl przelknac sliny… serce pewnie szalalo, wzial oddech…
– Chyba normalnego…
– Ile ma ?
– 18…
– Chcialbys go uzyc na mnie ?
Ta chwila byla dluzsza niz powinna…
– Niech Pani sie nie nabija ze mnie…
– Ja zawsze mówie powaznie, ostatni mój kochanek byl taki gruby jak ty i bylo mi z nim zajebiscie dobrze.
A mial bardzo malego, mam ochote na powtórke z twoja dlugoscia…
Ponownie zaczal sie krztusic…
– Nie chcesz spuscic sie we mnie ?
– Ja jeszcze nigdy…
– To juz czas… zadna z twoich kolezanek ci nie da… zastanów sie…
Kiwnal glowa… i zrobil sie czerwony jak burak…
– Dokoncz, a najlepiej nie jedz tego, w takich ilosciach, zle to sie skonczy dla ciebie, jestes za mlody na zawal…
Odstawil…
– Idziemy…wez moje torby…
Gdy ruszylam, gdy stukot szpilek sie rozlegl, wiele oczu spojrzalo sie na mnie… a ja wzielam go pod reke i zauwazylam jak podniósl glowe do góry… byl dumny… i o to chodzi…
Gdy przechodzilismy kolo prasy zatrzymalam sie…
– Kupie gumy, bo pewnie nie masz…?
Pytanie retoryczne…
– Ma pani prezerwatywy ?
Glosno i wyraznie…
– Prosze…
Wyszlam, on znowu czerwony, ja go pod pache i idziemy…
– Poszukajmy toalete malo uzywana…
– Przy wejsciu D, obok zjazdu do podziemi…
– Skad wiesz ?
– Tylko tam chodze, nikogo tam nie bedzie…
– Prowadz… denerwujesz sie ?
– Jak cholera…
– Stoi ci ?
– Pewnie…
Usmiechnelam sie, 18 cm, bedzie przynajmniej milo. Robie dobry uczynek i dogadzam swojej cipce. Dobry dzien, mily i zmienie tego chlopaka…
Bedzie mnie pamietac do konca swojego slabego zycia… chyba, ze…
Naprawde, nigdy nie widzialam tej toalety… w srodku nikogo… weszlismy do kabiny… no cóz… malo miejsca…
– Usiadz sie… i zdejmij… wiesz co…
Niby gruby, ale dosc szybki… ha, ha…
Stala palka bardzo ladna, nieogolony, wiadomo, po co… ?
– Powinienes sie golic…
– A dla kogo ?
– Dla siebie…
Otworzylam paczke i nachylajac sie ubralam mu pokazujac przy okazji dekolt. I tak duzo bylo widac, bo material dosc przezroczysty, ale jak zwisaja to sa jeszcze wieksze…
– Dotknij…
– Boje sie…
– Czego… ?
– Ze nie wytrzymam, duzo juz nie brakuje…
Naucze go kilku sztuczek…
– Ok, polecimy na raty…
Objelam reka calego kutasa z jajkami.. poruszylam kilka razy… nawet mnie nie dotknal… trzy ruchy i zaczal sie spuszczac…
Jego jeki bylo glosne, ale kogo to obchodzi… ?
– Mówilem… przepraszam…
– Nigdy nie przepraszaj za seks, zapamietaj to sobie, po prostu w dalszej czesci spróbuj to naprawic…
– Ale jak ?
– Popatrz.
Sciagnelam mu gume i nalozylam nastepna, i tak caly czas stal… tacy mlodzi sa tacy fajni..
Przesunelam majteczki na bok i usiadlam sie na niego….
Jeknal tak, ze przestraszylam sie, czy jego serducho da rade…?
– Obejmij mnie za tylek…
Zrobil to tak niesmialo…
– Mocniej, jak kochanek swoja kobiete… na pewno widziales na filmach…
– Ja…
– Tylko nie klam, nienawidze tego…
Zlapal i przyciagnal mnie do siebie. Jego brzuch dotykal mojego, ale wielkosc kutasa wystarczala, byl akurat w okolicach G.
Rozpielam bluzke i stanik, oczywiscie od przodu…
Jego oczy zrobily sie jak dynie…. wielkie i blyszczace…
Przystawilam do jego buzi, jedna reke przelozyl i dotknal bardzo delikatnie…
– Mocniej, to nie balon, nie peknie… sa prawdziwe…
Wzial do buzi…
– Mocniej…
Nic z tego…
– Mocniej mówie… lubie faceta, który wie jak zlapac kobiete…
Ok, teraz jak trzeba…
Mój tylek jezdzil do tylu i wracal do jego brzucha…
– Gdybys tylko chcial, to schudlbys bez problemu, a wtedy kazda dziewczyna z mila checia nabije sie na takiego kutasa…
Celowo mówilam o pierdolach, aby nie zlal sie za szybko…
– Mysli Pani ?
– Karolino…
– Dobrze, zaczne cwiczyc…
– I dieta, poszukaj w internecie, znajdziesz wszystko, odtrujesz organizm, a on sam sie wyreguluje…
– Tak zrobie…
– A teraz wypierdol mnie jak kurwe… rece na tylek…
Chwycil mocniej i szybciej zaczelismy jazde… on mnie za tylek, ja go za glowe…
– Rznij swoja suke i zlej sie w niej… szeptalam do ucha…
30 sekund, zgial sie… i lal… wiedzialam, takie teksty na mlodych dzialaja jak nitro…
Pocalowalam go… dosc ladna chwile…
Zapielam stanik, caly czas siedzac na nim, bluzeczke… nawet wiercilam sie delikatnie, bo swiadomosc, ze guma pelna spermy obciera mnie od srodka… byla bardzo przyjemna…
– Obiecaj, ze zadbasz o siebie, moze jeszcze sie spotkamy… ?
– Obiecuje..
Wstalam, poprawilam, on lezal na toalecie prawie bez sil…
– Pa mlody…
– A bys wziela jeszcze do buzi, bo pewnie nigdy tego nie doswiadcze…
– Jasne.
Nachylilam sie i wypinajac tyleczek… sciagnelam gume, lubie brac po, wiem, ze to wielka przyjemnosc dla nich, a jego jeki potwierdzaly to.
– O Jezu… ale to …
Zamiast opadac stawal coraz bardziej… ach mlodzi…
Kleknelam, objelam rekoma jego tylek…
– Naciskaj moja glowe jak chcesz mocno…
– Nie wierze…
Zaczal delikatnie, ale szybko docisnal mocniej… juz nie panowal nad soba, caly chodzil, jeczal i sapal… az strzelil… nieduzo, wiec polknelam, a on tylko jeczal…
– Dziekuje, dziekuje… nie dasz mi telefonu ?
Zostawilam go bez zycia i oczywiscie bez slowa…
Wyszlam z takim humorem, tak sie smialam, ze … jest cudownie… dobry dzien, niech trwa…
Nie dostalam, ale nie o to chodzilo. Dobry uczynek, moze nawet ten seks uratuje mu zycie ?
Jechalam do domu, do dzieci i meza. W radiu leciala super muza, spiewalam i w tej chwili bylam losowi wdzieczna, ze okazal mi swa serdecznosc. A moze wszystko musi po prostu byc w równowadze, gdy jest dobrze, to potem zlo musi to wyrównac…albo na odwrót…
Nie wiem, ale w tej chwili pomyslalam o Robercie. On wie… a przynajmniej podejrzewa… Bylismy tak juz blisko, a teraz jest tak daleko…
Do konca tygodnia bylo spokojnie. Zadnych telefonów, tylko rodzina. Idealne. Tyle, ze zaczelam zachowywac sie jak sploszone zwierze. Napieta i gotowa na ucieczke, albo na walke. Tylko, ze moja wygrana z nim, to przegrane zycie z mezem.
Pilnowalam telefon, aby nie uslyszal, wyciszalam na noc, ale kazdy dzwiek to strach… Zaczelam baczniej przygladac sie mezowi, czy moze juz cos dostal… ale raczej nie, kilka razy przylapalam go jak sie dziwnie patrzyl na mnie, ale ogólnie nic…
Nie wiem, czy takie zycie jest na dluzy czas… moze zabrnelam w slepa uliczke, z której nie ma wyjscia… Nie wiem…