Dziecko. 22
Dziecko. 22
W domu normalnie, pani Jola to najwspanialsza kobieta na swiecie, dobrze, ze nie ma swojej rodziny, maz umarl, syn wyjechal do Anglii i wraca tylko na swieta… a mój ukochany maz tylko pracuje i pracuje. Wiem, ze jest szycha, ze odpowiada za wielu ludzi i wiele rzeczy, ale bez przesady. Gdy przyjdzie na swiat d**gie dziecko to bedzie musial sie opamietac. Ojciec to w koncu tez odpowiedzialnosc, a nie tylko na barkach kobiety…
Dzisiaj mam ten wywiad, wiec cale przedpoludnie w lazience… Dobrze, ze wczoraj dostalam kilka orgazmów, dzis lzej jest mi sie opanowac, ale poziom podniecenia wcale nie opada. Co pomysle o nim, o Ance, o jej cipce na mojej… nawet o jej orgazmie to tak mnie bierze, ze cipke skreca…
A moze dzis wloze sobie koreczek, tak dla przyjemnosci… bede caly czas rozpamietywac wczoraj i smuc domysly, co Anka z nim wyprawiala, jak mu dala i czy spila… na pewno, ta kurewka nie odpusci polkniecia spermy… Ja to robie dla facetów, wiem, ze to ich fetysz, jak babka polknie… ale nie uwielbiam jak ona… chociaz ich spojrzenia… po… sa cudowne. Takie pelne wdziecznosci i poczucia wladzy… moja suka polyka…
Musze zadzwonic…
– Marku, na która dokladnie ?
– Na 11 na przyklad, bede musial jeszcze wrócic do redakcji je obrobic…
– Tak szybko, moze dasz jeszcze godzinke… ?
– Ok, na 12, ale nie pózniej… i przeslij mi adres, gdzie on mieszka…
– Ok.
– Mariusz, dzis na 12, dasz rade… ?
– Tak… urwe sie ze szkoly…
– Nie bedzie problemu ?
– Nie, jak napisze mi Pani usprawiedliwienie…
– Nie nabijaj sie, nie jestem az taka stara jak twoja…
Ugryzlam sie w jezyk, nie chcialam powiedziec matka…
– Babcia mi nie pisze, bo ja zawsze chodze… bede, pa…
– Pani Jolu, dzis udzielamy wywiadu i beda zdjecia do gazety, zaczelo sie na powaznie…
– Gratuluje Pani Karolino, kibicuje Pani do poczatku…
– Wiem i o wszystkim pamietam…
– Ale juz bedzie dobrze, juz nie ma problemów… ?
– Na razie wszystko jest ok, juz nic nie musze…
Tak, a jak cholera wszystko wypali, jak odniesie szybko sukces, to skad wezme forse na knajpe ?
I ile to bedzie kosztowac… ? Tysiac to moze byc malo…moze mój Mareczek dorzuci, jak zobaczy sukces zony… na pewno dorzuci…
Jade. Jestem piekna jak bogini, usta czerwone jak krew, wlosy spiete do góry jak matrona z wielkim brzuchem… I teraz naszla mnie straszna mysl. A jak moje zdjecie zobaczy w gazecie mój pierwszy… ojciec Patryczka… jak sie cham odezwie…?
Gdzies w glebi mojego serca jest jeszcze uczucie do niego, on byl moim pierwszym nauczycielem, to przez niego jestem kim jestem. Gdyby nie on, nie udaloby sie zdobyc forsy, nigdy nie porwalaby sie na ten pomysl, bo i jak ?
Pozostalabym zwykla zona, zwykla matka zamknieta w czterech scianach domu. A tak poczulam wolnosc, piekno swiata i zycia, poznalam ludzi, przyjaciólke i wydaje powiesc. Gdyby nie on, to wszystko nie zdarzyloby sie…
Gdyby tylko nie okazal sie takim chamem na samym koncu… boli mnie to… a niech go szlag…
– Marku, juz jestes….
– Czas nagli… gdzie nasz mistrz ?
– Juz jedzie… zaraz bedzie … na 12…
– Powiem ci, cala redakcja czytala jego powiesc…
– I co ?
– Kurcze jaka bomba, wszyscy sa pod takim wrazeniem, ze az stary pilnuje wszystko…
– No to mamy problem…
– Jaki ?
– Podobno, przy sukcesie trzeba zrobic wyzerke dla ludzi z branzy z calego kraju, aby rozniesli sukces na wszystkich i wtedy ksiazka, przy ich wielokrotnych recenzjach w wielu prasach, da sukces na miare krajowa…
– A to prawda… tak sie robi…
– A ile to moze kosztowac ?
– Zalezy w jakim lokalu i ilu gosci… ale musisz liczyc na 150 zl od osoby… taniej sie nie oplaca, bo pomysla, ze maja do czynienia z biedakami… no i lokal musi bys dobry…
– No to bede miala problem…
– Z kasa ?
– Ano…
– Widze, ten dom nie nalezy do bogatego czlowieka… on nie ma ?
– To uczen, mieszka z babcia i korzysta z pomocy spolecznej, bo rodzice nie zyja…
– O cholera…
– Jest juz…
– Dzien dobry, jestem Mariusz Orlikowski… zapraszam…
Marek spojrzal sie na mnie, nie byl zadowolony, ale co.. maszyna ruszyla…
Jego pokój byl skromny, ale schludny, trudno… a babci nie bylo…
– A wiecie co, to moze byc jego plus, biedny chlopak, sierota i taki talent, paradoksalnie moze sie sprzedac jeszcze lepiej… robimy zdjecia, póki jest dobre swiatlo…
– To znaczy sa jakies szanse na sukces ?
– Kazdy w redakcji jest zachwycony twoim stylem, a szef najbardziej, to bedzie dobry artykul i to bedzie sukces, troche juz w zyciu widzialem…
Zaczal strzelac foty… Mariusza… mnie…
– Moze teraz razem…
Stanelismy obok siebie, usmiechnieci… on wiedzial, ze najlepszy rozdzial w jego zyciu wlasnie sie zaczyna, wyprostowal sie, napial miesnie… Mnie tez rozpierala duma, ze go odkrylam, ze uzbieralam kase, ze sie drukuje, ze robie dobre rzeczy… czy Bóg to widzi… czy bedzie mnie oceniac… czy bedzie wyrozumialy… czy da mi szczescie…?
Mariusz objal mnie…
– Troche blizej poprosze…
Przytulilismy sie mocniej… a on spuscil dlon na moje biodro…. nie wiem, czy celowo, czy przypadkiem… ale poczulam lekki skurcz na koreczku…
– Jeszcze troche…
Mariusza dlon przesunela sie na tylek…
– Co robisz ?
– Pragne cie… szepnal mi do ucha…
– To mój znajomy, nie wyglupiaj sie…
– Mam to gdzies… jestesmy gwiazdami, to zwykly fotograf…
– Prawie skonczylem…
– A drogie sa takie zdjecia u pana ?
– A o co ci chodzi…?
– Chcialbym kilka prywatnych zdjec z Pania Karolina zrobionych profesjonalnie…moge zaplacic…
– Nie ma sprawy… wloze inna karte, jak trzeba jestem bardzo dyskretny…
– O to mi chodzi…
Nie wiem co pomyslal, ale ten tok nie podobal mi sie…
– Juz mozna… jestem gotowy…
Mariusz podszedl do mnie od przodu, spojrzal mi sie w oczy…
– Moze Pan robic…
– Pani Karolino, jestem taki wdzieczny…
Jego wzrok tak mnie poruszyl…. ze zmiekly mi nogi… koreczek sie poruszyl, a cipka jeknela…
Dotknal mojej twarzy i bardzo delikatnie pocalowal…
Cholera, on to robi naprawde, przy Marku… ale wtedy przypomnialam sobie, ze Marek to czlowiek honoru, ze juz widzial mnie prawie naga w tamtej bibliotece, ze pokazywalam mu piersi, cipke… a on zachowal sie jak profesjonalista… porozmawiam z nim potem, wytlumacze…
Mariusz zaczal calowac moja szyje… odwrócilam sie w strone obiektywu… on stanal za mna, objal mój brzuch… jak ja to kocham… mój cudowny brzuszek… moje dziecko…
Zlapal mnie za piers… te wielka… nabrzmiala… cipka puscila soki… nogi zaczely mi drzec… nie wiem, czy z podniecenia, czy ze wstydu przed Markiem, ale jesli ze wstydu… to dzialal on na mnie zadziwiajaco…
Poczulam sie tak atrakcyjna, taka pelna seksapilu, zreszta, za chwile i tak rozbiore sie przed Markiem w prywatnej sesji… a co tam…
Uczucie obnazania sie przed aparatem, bo Mariusz wlasnie wyciagnal moja piers na zewnatrz, dzialalo jak afrodyzjak… nie wstydzilam sie, pokochalam to uczucie… to poddanie sie woli faceta, który publicznie pokazuje swoje uczucie i swoje podniecenie… dotykajac moje cialo… nawet przed obcym…
d**ga reka zjechal na tylek, zaczal go macac, a caly czas sie usmiechal do aparatu… byl szczesliwy, ta sytuacja go nakrecila, nie kontrolowal sie, to jest power… doszedl palcami do korka…zatrzymal sie… spojrzal mi w oczy…
– Czy to jest ?
– Tak… szepnelam mu do ucha… zerzniesz mnie zaraz w dupe… tylko skoncz…juz…
Schowal mi piers, podciagnal sukienke…
– To co, juz wszystko, ile place…?
– Nic, dla Karolinki gratis, przesle potem na maila…
– Ok, podam ci… a ta nasza sprawa… to moze dzis o 16 ?
– Super, to na razie…
– Co masz z nim ?
– Ustalenia, które zdjecia ida do prasy… ale chyba mamy inny temat teraz…
– Naprawde mam cie zerznac w tylek…?
– Juz nie moge wytrzymac, za duzo gadasz… zamknij drzwi… podciagnelam sukienke, sciagnelam majteczki z rajstopami, wyciagnelam korek… on oczywiscie juz byl caly nagi… oparlam sie o sciane, chcialam, aby mnie obezwladnil, abym nie mogla uciec… stoi mu jak cholera… bedzie bolec… i ma… niech dociska mnie do sciany i rznie jak suke… chce tego … chce…
– Nasmarowac go czyms ?
– Poliz mi tyleczek, potem naslin kutasa i wkladaj, wejdzie… z bólem, ale ja lubie…
– Jest Pani dziwna kobieta, nie znam takiej, moje kolezanki sa takie puste…
– Za duzo gadasz…
Wypielam sie do pocalunku tyleczka, do jezyczka, do jego dloni na biodrach… nie próznowal… wpil sie mocno… a jezyk swidrowal…. juz nie byl taki niesmialy…
– Uczysz sie dosc szybko….
– Poogladalem kilka filmików…
– To zrób to porzadnie, lubie mocny seks, lubie mocnych facetów, lubie porzadne rzniecie…
Wstal i raczej nie sliniac kutasa, wsadzil mi w tylek… zabolalo… ale tak mam byc… czekalam na ten pierwszy ból, po nim jest tylko rozkosz…
Wchodzil gleboko, stal mu naprawde mocno… dlugo mnie draznil nim… czulam kazda naciagana skóre… kazda falde szorowana przez jego twardosc. Zlapal mnie za piersi, jak ja je uwielbiam, juz nie jest w stanie cala dlonia je objac, brodawki staly, a on je draznil. Puscil jedna reke i trzasnal mnie w tylek…
– Odrobiles lekcje… rzucilam…
– Mówilem Pani, ze sie szybko ucze… a jestem najlepszy w klasie…
Chwycil mnie dlonia za kark, jak ja to lubie, jak swoja suke, pochylil, jeszcze raz trzasnal w tylek… i zaczal sie zlewac…
– Tak szybko ?
– Kurcze, nie moglem juz wstrzymywac… to jest za silne…
– Biedaku, jestes jeszcze taki mlody…
Odwrócilam sie i zaczelismy sie calowac… trzymal mnie za tylek i sciskal… a sperma leciala po udach…
– Wytrzesz mnie ?
– Jasne…
Odwrócilam sie i znowu wypielam… czyms tam mnie wytarl…
– Juz… gotowe… chociaz jeszcze mi stoi…
Odwrócilam sie, chwycilam go i zaczelam lekko przesuwac reka…
– On bedzie ci stac bardzo dlugo, to przywilej mlodosci.. znajdz sobie jakas panienke i na niej sie wyzyj… ja za chwile rodze i znikne z twojego zycia.. jakos musisz sobie radzic…
– Ale ja Pania … kocham….
– Ej, ty gluptasku, ja mam meza i tez go kocham…
– Ale sie… kochamy…
– Nie Mariuszku… ty mnie tylko pierdolisz, bo to lubie, kochanie to zupelnie cos innego.
– A co ?
– Milosc to przede wszystkim poswiecenie…
I przelecialy mi obrazy w glowie wszystkich rzeczy, które zrobilam dla mojego meza, aby dac mu dzieci… tak, to jest prawdziwa milosc.
– Lece, bo obowiazki wzywaja, czas nagli, a ksiazka sama sie nie wyda… masz jakis garnitur ?
– Mam marynarke… a co ?
– Raczej bedzie szykowac sie bankiet, ale moze wystarczy, jestes przeciez awangardowy… taki mlody i taki zdolny…. pa…
– Do widzenia.
Troche sie ogarnac, poprawic wlosy, usta i na 16 do Marka.
Anka dzwoni…
– I jak wam poszlo…?
– Bardzo dobrze, az za…
– A co ?
– E… po wszystkim mlody tak sie napalil, ze zrobilismy sobie kilka intymnych zdjec…
– Ty zdziro, pozwolilas mu ?
– Tak… zlapal mnie za piers i takie wlasnie mamy zdjecie…
– A fotograf… ?
– To mój znajomy, juz kiedys sie przed nim obnazylam…
– Ty naprawde jestes kurwa, i to pierwsza w naszym miescie… nie wyda cie ?
– Nie, bo zaraz ide do niego na prywatna sesje.
– No ladnie, ty sie nie oszczedzasz… tez mu dasz ?
– A dlaczego nie mam dac… ?
– Jestes…
– Mlodemu tez dalam potem w tylek, szybko skonczyl, tak napalony…
– Bolalo ?
– Troszke, bo stal mu jak cholera…ale mlody, to konczy w moment…
– Bo ja chce ci powiedziec, ze jestesmy para z Markiem…od wczoraj…
– To ladnie, wzial cie ?
– Tak, dwa razy do rana i obiecalam mu, ze tez bede mu dawac w dupe, tylko sie naucze…
– Anka, beda z ciebie jeszcze ludzie, ale musze konczyc… KURWA… rzucilam telefon..
Patrol policji, juz kiwa na mnie… cholera, jeszcze mandat mi teraz potrzeba…
– Dzien dobry… patrol policji, posterunkowy …
– Witam Pana…
– Dlaczego nie ma pani zestawu glosno mówiacego…?
– Bo nie rozmawiam w czasie jazdy, a teraz zmusila mnie przyjaciólka…
– Zmusila ?
– Tak, bo zaczelysmy o jej i mojej dupie i… tak… glupio wyszlo…
– To znaczy ?
– Musialam jej opowiedziec, ze wlasnie dalam w dupe mojemu kochankowi, jade do d**giego tez mu dac i musze potem zdazyc do domu, bo dziecko i maz czeka…
Spojrzal sie na mnie z otwarta buzia… a ja rozsunelam plaszcz… pokazalam mu brzuch… i podciagnelam sukienke prawie do pizdy…
– Moze jednak tylko pouczenie…?
– Naprawde daje Pani w dupe ?
– Gdybym miala tylko wiecej czasu móglby Pan to sprawdzic osobiscie, ale i Pan na sluzbie… i ja sie spiesze…
– Ach… takich kobiet to sie nie spotyka… mimo wszystko dobry zart, upieklo sie Pani…
– Zona nie daje ?
– … nie.
– A ja daje i czerpie z tego przyjemnosc, i nie, nie zartuje, da mi Pan telefon, to zobacze…
Podyktowal mi, zapisalam i tyle z kontroli… jego zdziwienie, a potem usmiech… bezcenny…
Wpadlam na chwile do domu, do lazienki, gruszka, wyczyscilam sie na wszelki wypadek, cos zjadlam, opowiedzialam Pani Joli jak bylo fajnie, oczywiscie, tylko wersje oficjalna i polecialam…
Wyslalam tylko sms z prosba o adres i juz sie grzalam… jak to bedzie ?
Mieszkal w ladnej kamienicy, zadbana, domofon… to i dzwonie…
I nic.
O leci…
– Sorki nie zdazylem, obrabialem zdjecia, te oficjalne i tamte… wysle ci na maila… podasz mi…potem.
– A jak wyszly… ?
– Rewelacja, na twojej twarzy jest takie cos, co jest niewytlumaczalne… jakas aura..
– Aura ?
– Tak, aura seksualnosci, podniecenia i rozkoszy… nie widzialem takiego czegos u zadnej kobiety, a robilem juz wiele zdjec…
– Jestem wyjatkowa, tak mi ktos kiedys powiedzial…
– I mial racje, wtedy gdy bylismy w bibliotece tez zachowywalas sie niesamowicie zmyslowo i pociagajaco… wiele kobiet widzialem podniecone, ale tym masz to cos…
– To byl mój pierwszy raz z telefonem i pierwszy z toba, z obcym i aparatem…
– Wlasnie o tym mówie, pierwszy, czy setny raz, zawsze masz to w sobie, zreszta to bylo takie nagle, ze wiele tygodni myslalem o tobie…
– Mówiles…
– I nie klamalem… prosze, tu mieszkam, na trzecim…
– Masz poddasze ?
– Tak, jest klimat, napijesz sie czegos ?
– Prawdziwy sok, masz ?
– Jablko ?
– Moze byc…
Fajne mieszkano, duza czesc zajmowalo studio, pelno lamp, jakis odblasków, przescieradel… w d**giej czesci duze lózko, w rogu chyba lazienka…
– Chcesz sie odswiezyc ?
– Pewnie…
– Tam w glebi…
A wiec lazienka… o cholera… wielka jak moje trzy… i jak urzadzona… ale wypas… gosc ma forse, widac od razu i gust… to tez widac…
Pachnace mydelka, niezdrowe, ale na raz moga byc… mam sie od razu rozebrac… czy nie ?
Nie, nie jestem napalona malolata na pierwszych zdjeciach…
– Jaki jest plan ?
– Pierwsze zrobimy na luzie, potem zajmiemy sie trudniejszymi…
– Ok.
Zaczal strzelac od niechcenia, chodzilam, patrzylam przez okno, przegladalam sie w lustrze, pilam sok…
– I jak ?
– Fajnie, gdy robiles mi zdjecia z mlodym, przepraszam cie za ten spontan, ale nie chcialam mu odmówic w fajnej chwili, on zaczyna byc taki nakrecony…
– Nie musisz sie tlumaczyc…
– Poszlam z nim raz, no dwa, a jak mnie zaczyna brac, to jestem taka… dostepna…
– Zauwazylem..
– Ale nie kurwa, to znaczy tak… ale… wiesz o czym mówie… ?
– Wiem, nie krepuj sie, dotknij piersi…
– To znaczy bardzo podoba mi sie sam fakt podniecenia…
– Pokaz ja…
– Jak ciepelko zaczyna sie w cipce…
– Dotknij ja…
– I jak rozchodzi sie po…
– Pokaz ja…
– Calym ciele…
Stalam juz przed nim z golymi piersiami i z reka w cipce…
– Widzisz co mozna ze mna zrobic…
– Chcesz sie rozebrac i owinac w tamten szyfon… ?
– Pewnie…
Tak jak stalam, rozpielam sukienka, spadla sama, piersi bez stanika zabujaly sie. brodawki jak zawsze, majtki zsunelam z rajstopami, nosze cieplejsze, bo juz zima sie zaczela… nagosc dla mnie stala sie czyms zwyklym, nawet przed obcymi… cha… moglaby zagrac aktorke… jakas bezpruderyjna…
– Tan brzuszek jest niesamowicie piekny… nie masz prawie rozstepów…
– Kremuje go codzienne, dbam ile idzie…
Przypomniala mi sie sytuacja w lazience z Pania Jola… i cipka od razu drgnela…
Owinelam sie jasno niebieskim szyfonem, jak wiadomo mocno przezroczystym, brodawki byly widoczne, a i cipke troszeczke zapuscilam, brzuch mimo wszystko przeszkadza, ten lekki zarost tez przeswitywal…
– Ladne piersi, takie pelne… a i cipka, takie lubie… prawie bez wlosów, ale widoczne…
– Tak lubisz ?
– Na zdjeciach te czyste slabo wychodza, a i niektóre dziewczyny wstydza sie swoich wypuklych warg…
– Powaznie ?
– Oj, gdybys widziala jakie niektóre maja duze… twoja jest znowu powiem, idealna, taka dziewczeca…
Nachylil sie przede mna, ja zaslonilam sie tylko jedna warstwa, a on pstrykal… potem przeszedl na piersi, jedna na wierzch, a d**ga kazal schowac… glowa do tylu, na bok, w lewo, prawo, zamknac oczy… sterowal mna jak fachowiec…
Zaczelam czuc sie jak diwa w blasku flaszy… fajne uczucie, a moze to, ze fotograf z twarza pelna podziwu… patrzy na moje zajebiste cialo… Myslalam, ze brzuch bedzie mnie deprymowal, a tu jest na odwrót. Im dalej w czasie, tym bardziej mi sie podoba.
– Chcialbym zrobic ci zdjecia w kapieli…
– Ok…
Juz bylam nagrzana, juz puszczalam soki, pod woda nie zauwazy, to maja byc zdjecia artystyczne, a nie wulgarne niewyzytej suki…
– Jak to widzisz ?
– Napuszcze wody, usiadziesz sie w wannie i zrobimy duzo piany.
– Dobrze.
– Tu wez szlafrok, jest czysty, obys sie nie przeziebila…
– Cieplo masz…
Myslalam, ze w tym czasie zajmie sie mna, ale on poszedl do laptopa. Skupiony, nic nie mówil…
Gdy woda juz naleciala sama weszlam do wanny, och jak przyjemnie… my mamy prysznic… wanna to raj dla kobiety…
Nie zauwazylam jak wszedl…
– Usmiechnij sie… pokaz piers… noga do góry… kleknij…
Te jego rozkazy, wiem ze dotyczyly pozowania, ale dzialaly na mnie w swój znany sposób… sama zauwazylam, ze piersi sie podniosly, zaczelam sie bardziej prostowac..
– Wstan
Gdy wstalam piana powoli sciekala za mnie odslaniajac coraz wiecej… na koniec stalam calkiem naga…
Nie wytrzymywalam juz, cipka rozgrzala sie dodatkowo ciepla woda, a teraz zimniejsze powietrze rozsadzalo mi brodawki… zaraz rzuce sie na niego… a on nic…
– Moze juz dosyc masz zdjec…?
– Tak, juz wystarczy…
Odlozyl aparat, podszedl do mnie, podal mi dlon… chcialam nawet zamarkowac, ze sie przewracam na niego… ale gdy wyszlam schylil sie i podniósl mnie cala na rekach, usmiechnal sie… i zaczelismy wychodzic z lazienki…
– Jestem za ciezka…
– Nic nie czuje…
– Nic ?
– To zna czy…. tak…
Skierowal sie na lózko, a one bylo juz cale rozscielone… musial to zrobic, gdy wchodzilam do wanny…
Polozylismy sie od razu w pocalunku…
– Ty jestes chyba troche niesmialy…
– Bardzo, nauczylem sie nie laczyc pracy z przyjemnoscia, ale ty wyprowadzasz mnie z równowagi… i zaryzykowalem…
– I dobrze, bo juz nie moglam wytrzymac… zerzniesz mnie w koncu… ?
Wyskoczyl z ciuchów w sekunde, palka dosc dobra, polozylam sie na plecach, podkurczylam nogi, on kleknal przede mna…
– Moge najpierw cie wylizac ?
– A liz ile chcesz…
Rozchylilam nogi i zamknelam oczy… jak przyjemnosc to na maksa…
Jezyk swidrowal po calym kroczu… haczyl i o lechtaczke, i o odbyt… potem wszedl do cipki… powoli, aby zaraz przyspieszyc… wlozyl palce… nie wiedzialam ile, ale zaczal mnie wypelniac dosc szczelnie…
Zamkniete oczy sprawiaja cuda… nie widzisz, a czujesz ze zdwojona sila… zaczelam odplywac, nie wiem, czy zrobila to ciepla woda, czy fajna atmosfera, czy to, ze traktuje mnie jak ksiezniczke, czy to pozowanie wyzwolilo demona…
Poszukal punktu G i zaczal go draznic… piekne…
– Dolóz jeszcze jeden palec…
– Nie moge…
– Dlaczego ?
– Bo jak doloze, to bedzie to cala reka…
– Dolóz…
Zaczynalam miec teraz juz pelen odlot, ale byl inny… czulam, a wlasciwie, nie czulam jego pokoju… tylko jakbym unosila sie w powietrzu… jakby cala laka z kwiatów mnie otaczala… jakbym poczula nawet ich zapach…
Na ziemie szarpnal mnie orgazm… o cholera… ale wielki…. otworzylam oczy… nachylilam sie… a Marek gwalcil moja cipke swoja reka… cala w srodku…
– Tys oszalal…
– Sama chcialas…
– Ja ?
I musialam zaczac wyc, bo nastepny byl jeszcze silniejszy…. i trzymal mnie caly czas…
– Nie chce…
– Chcesz, chcesz… kurwo…
– Tak, chce… zalatw mnie ma amen…
– Trzeci, czwarty i piaty nastepowaly po sobie, a tak naprawde, to nie bylo miedzy nimi przerw… nie zdawalam sobie sprawy, ale w pewnym momencie uslyszalam swój krzyk… i to mocny…
– Wyciagnij prosze, nie moge juz… padlam wykonczona…
Bardzo lekko poczulam jak wyciaga, a potem zobaczylam jego glowe nad moja… pocalowal mnie…
Spojrzalam sie dziwnie i … wtedy poczulam… byl we mnie i odbywal z moim cialem stosunek.
– Kocham cie… wyszeptal…
– Wariacie…
Objelam go na ile pozwalal brzuch, a on dyszal…
– Nie jest za luzno ?
– Nie jest …
– Jak chcesz to wejdz w dupe…
– Powaznie ?
Nie odpowiedzialam, tylko jak wyszedl, to przekrecilam sie na bok… i podnioslam noge… dalam jego kumplowi, przy min, nie bede mu zalowac…
– Nasmarowac czyms…?
– Napluj i wlaz, wyruchaj moja dupsko i zlej sie w nim…
Zamknelam oczy, niech robi co chce…
– Lubisz od tylu…?
– Tak… lubie dawac jak suka…
Prawie nie poczulam jak wszedl…
Nie wiem ile czasu mnie jechal, ale gdy schylilam sie lekko i zaczelam reka draznic jego jajeczka to zawolal…
– A moge zalac ci buzie ?
Przekrecilam sie, on podniósl i zaczal tryskac na cala twarz… duzo lecialo… i wszedzie… mietolilam jajka i troszke glebiej…. a on dolewal… teraz na usta…
Polozyl sie obok mnie i sapal, jakby przebiegl maraton…
A ja, jak Anka, stara spermopijka, polozylam glowe na jego brzuchu i lizalam slabnacego kutaska…
– O ja pierdole, tego juz jest za duzo…
– Gdybym nie byla taka zmeczona, to pokazalabym ci jeszcze duzo wiecej…
– Jestes niemozliwa…
Usmiechnelam sie sama do siebie…
– Nie boli cie cos ?
– Nie…nic…
Po czasie polozyl reke mi na glowie i próbowal sterowac…abym mocniej brala… o.. ty… zabawimy sie… zaczelam udawac, ze nie chce… i czekalam, czy bedzie facetem, czy cipa…
Próbowal coraz mocniej, dobrze… ale ja jeszcze mocniej próbowalam na nie…
Chwycil mocno za wlosy i szarpnal…
– Draznisz sie ze mna…
– A jesli tak, to co ?
– Liz go kurwo, tak jak lubisz…
Dobrze, jestes facetem…
– Z przyjemnoscia…
Ale nie bylabym soba, abym nie ugryzla go… lekko… ale…
– Musisz pokazac… ?
– Nie musze, ale lubie…
Gdy odpoczelismy podalam mu maila…
– W piatek dostaniesz, podretuszuje troszeczke, chociaz i tak jestes piekna… zostawisz sobie na starosc…
– Dziekuje, bede leciec, tylko przypilnuj, aby wszystko sie zgralo…
– Sam szef pilnuje…na weekend moze zdazy puscic… byloby dobrze…
– To przypilnuj.
– Pa, lece…
Gdy schodzilam po schodach zaczelam kombinowac… takie zdjecia na maila, trzeba bedzie ja zgrac na cos, bo gdyby maz zobaczyl… to po mnie…
Coraz czesciej klamie, to znaczy nie mówie prawdy, ale to, to samo… teraz zaczynam ukrywac rzeczy przed nim… a jak to sie wyda…?
Jeszcze tylko niecale dwa miesiace… dotrwamy…
Odpoczelam w srode, zdjecia doslal, zgralam na pendriva i schowalam na dno skrzynki na blyskotki, piekne, ja podniecajaca… gdyby to wyplynelo… odpoczelam w czwartek, a w piatek dostalam telefon, ze artykul wyjdzie na weekendowe wydanie na trzeciej stronie, ale na calej.
Jest sobota, lece po gazete.
– Pani Jolu juz mam…
– Czytamy…
– O, jak ladnie…
– O, dobrze…
– Pani Karolino… gratuluje… wedlug mnie sukces na calej linii.
Same pochwaly, jedno zdjecie, Mariusz sam, d**gie ze mna i podpis, ze agentka, która odkryla talent na miare kraju…
Po godzinie zadzwonil Mariusz…
– Jest… jest… super… ale jestem nakrecony…
– Mówilam ci, jestes wielki i pokazemy to wszystkim…
– Przyjdzie Pani dzis… zabalujemy…
– Nie, jest sobota, bede z mezem i dzieckiem.
– Ok, to na razie…
Po 14 przyszedl do domu mój, pani Jola gadala jak nakrecona, przeczytal… i zapytal sie o obiad…
Zadnych pochwal, nawet jedno slowo…
– I co, nie jestes dumny z swojej zony…
– A tak, gratuluje, moze nie zmarnujemy tych 3 tysiecy…
Czyli nastepnej kasy na impreze nie dostane, nie ma co sie pytac…
Boze jaki to prosty czlowiek, a kiedys byl taki romantyczny, uwielbial mnie, kwiaty, prezenty, wycieczki… a teraz tylko praca i praca… spoczal na laurach… ma mnie i juz nic nie musi… a ja tyle dla niego musialam przejsc…
Gdyby to nie byla sobota, to poszlaby do mlodego…
W poniedzialek telefon od Anki…
– Czytalam, jest wspanialy, tyle dobrego napisali o nim i o tobie, jestes Karolcia wielka…
Potem od redakcji z gratulacjami, nawet szef od wydawnictwa tez zadzwonil….
– Pani Karolino gratuluje nosa, jednak miala Pani racje, druk ukonczymy jak najszybciej… pierwsze 300 egzemplarzy juz jest, mozna dzialac…
Dzialac, a wiec impreza, i … kasa… cholera…
Do kogo zadzwonic… kto zaplaci najwiecej… moze ten ostatni… obiecal, ze bedzie inaczej… kasa kasa, ale to mnie kusi, zaraz urodze i nici z poznania czegos nowego…
Dzwonie.
– Poznajesz… ?
– Oczywiscie, Pani Karolina… a wiec spotkanie… ?
– Dwa tysiace, to mój ostatni wystep, ósmy miesiac zaraz sie zacznie… a zbieram na szczytny cel, to nawet nie dla mnie… ja osobiscie dalabym za darmo, aby przezyc cos nowego…
– Ok, bede delikatny i nic sie Pani nie stanie…
– Na to wlasnie licze… kiedy ?
– W srode, o 16 ?
– Dobrze, przyjade…
W poniedzialek, gdy wychodzilam po zakupy, moge posylac Pania Jole, ale lubie wyjsc do ludzi… spotkalam sasiada, mlodego…
– Pani Karolino…
– A czesc, co tam u ciebie, jak mama ?
– W porzadku, widzialem Pania w gazecie, wyglada to na duza sprawe…
– A zebys wiedzial, dopiero pierwszy artykul, a beda inne, to bedzie strzal w dziesiatke…
– A stronke macie ?
– A… o czym mówisz ?
– O stronie internetowej, z blogiem, czytelnikami, artykulami co i kiedy…?
Olsnilo mnie, oczywiscie, w dzisiejszych czasach to norma… i nikt na to nie wpadl… a on od razu…
– Mama w domu… ?
– Nie…
– To mam 10 minut, streszczaj sie…
Jego piorun strzelil, rece mu sie trzesly gdy otwieral drzwi…
– Ale dzis bedzie tylko reczna robota, bo ide na zakupy, a nie bede chodzic z mokrymi majtkami…
– Oczywiscie, jak Pani sobie zyczy…
– I na dodatek solo…!
Wyciagnal swojego, ja rzucilam plaszcz, podciagnelam sukienke, spuscilam majty z rajstopami do polowy ud, notabene… zaczynaja mnie wkurzac… i zaczelam draznic swoja muszelke…
– Ma Pani wlosy…
– Mam, nie podobaja sie… ?
– Nie, cipka jak zawsze wspaniala, cala jest Pani cudowna, taka zgrabna…
– Tylko brzuch.. nie ?
– Brzuch jest tez fajny…
– Jeszcze niecale dwa miesiace i bede znowu szczupla…
– Mi sie Pani zawsze podoba…
– Zwalaj sobie, bo czas ucieka…
Wypielam cipke do przodu, naciagnelam wargi… on zaczal robic sie czerwony…
– Moge podejsc troszke…
– Nie, bo chlapniesz na mnie…
– Wylize…
– Daj recznik…
Gdy go przyniósl polozylam na rajstopy i zaslonilam majtki…
Zblizyl kutasa do szparki i walac go draznil lechtaczke…
– Mlody, nie masz za dobrze ?
Wsunal go do srodka, glówka zniknela, a on nadal go walil… d**ga reke polozyl mi na brzuchu… cholera, soki puscily… dobrze mi…
– Zlejesz sie ?
– Juz…
I poczulam ciepelko rozlewajace sie po cipce… na zewnatrz i w srodku… o jejku… ale ja to uwielbiam…. zamknelam oczy i rozkoszowalam sie, bo on ciagle walil… moze za minute… albo dwie… moze doszlabym…
– Skonczyles…?
– Tak, ledwo wyszeptal… tez mial zamkniete oczy… Pani Karolino… ja Pania… Kocham…
– Wiem gluptasku, wiem…ale co tak szybko ?
– Ja sobie nawet nie zwalam, czekam tylko na Pania…
– O biedaczku, to troche sie naczekales…
– Moge czekac do konca zycia…
– Gluptasku, znajdz sobie dziewczyne, ja zaraz rodze d**gie dziecko dla mojego meza…
– Wiem, ale … co mam zrobic…?
– Nasz uklad nie bedzie do konca zycia… szukaj dziewczyny, ozen sie…
Zaczelam sie wycierac…
– Ja moge wylizac…
I juz klekal, juz wciskal swój jezyk do srodka, juz draznil… piekny to widok glowy przy cipie i to szarpanie moich nerwów seksu…ale dosc !
– Juz ja cie znam zboku, a potem dostane orgazm i sie zacznie… ide na zakupy… wystarczy… znajdz jakas podpaske mamy…
Znalazl, wsadzilam sobie, ubralam sie, pomógl naciagnac rajstopy… och ci mlodzi… byleby dotykac…
– Strona bedzie na kiedy… ?
– Do konca tygodnia bedzie smigac, to bedzie cos… lubie to robic… dodam platforme platnosci, gdyby ktos kupil ksiazke, poprosze tylko o nr konta…
– O mlody, ty masz potencjal, przesle na telefon.
Zajebiscie, to jest najlepsze wyjscie, bedziemy sprzedawac ksiazki na mój rachunek, a ja bede Mariuszowi placic… zobaczymy najpierw jak wyjdzie… moze napierdolilam sie wcale nie za darmo…
– Ale jeszcze ktos bedzie musial zajac sie wysylka…ksiazek…
– Mlody, mówie, ze masz potencjal, zajmiesz sie tym ?
– Skonczylem studia, ale nie mam roboty… oczywiscie zajme sie tym Pani Karolinko… zreszta, Pani wie, ze ja dla Pani wszystko…
– Wiem…
Pocalowalam go bardzo ladnie, z wielkim uczuciem…
– Macie juz ksiazki… ?
– Tak, 300 sztuk juz sie wydrukowalo…
– Drogi jest druk ?
– Oj drogi… mase kasy na to poszlo…
– A kto finansuje to ?
– Jak to kto, ja sama…
– I dala Pani rade ?
– Mlody dalam… i to wielokrotnie…
– Ach… no… tak… pamietam…
– Do piatku dzialasz… goni mnie poród…
– Bedzie.
W obiad zadzwonila Anka
– Karolinko, ten korek mam wciskac na sucho, czy moge smarowac…?
– Napluj na niego, bo nie zawsze bedziesz miala oliwke, albo zel pod reka…czasami najdzie cie ochota i co… trzeba sobie radzic…
– To powiem ci, ze caly weekend próbowalam i jest fajnie… wchodzi coraz lepiej… a nie chcialabys mi raz pomóc… ?
– To znaczy… ?
– No, wiesz, wsadzic tak znienacka, mocniej… bylabys jak facet, chodzi mi o to, abym sie nie spiela niepotrzebnie…
– Anka, ty chcesz mnie naciagnac na sesje lesbijska…
– Karolcia, no co ty… wcale, a wcale…
– Juz ja cie znam… bede jutro u ciebie i jak tak bardzo chcesz, to zerzne twoje dupsko raz, a porzadnie…
– Bedzie bolalo ?
– Bedzie, obiecuje… chcesz nadal ?
– Tak…
To bylo bardzo cichutkie tak…
– Nie doslyszalam cipo ?
– TAK.
– Jutro… pamietaj o lewatywie…
– Oczywiscie.
Juz ja jej pokaze, nie ma, ze boli, nie ma nic w zyciu za darmo, a za przyjemnosci placi sie najwiecej… wiec jak prosi o przyjemnosc, to dostanie ja, chocby przez lzy…