Mayıs 11, 2024

Lato na wsi

ile admin

Ben Esra telefonda seni bosaltmami ister misin?
Telefon Numaram: 00237 8000 92 32

Lato na wsi
Nie chcialo mi sie w taki upal wychodzic z domu. Zostac jednak tez nie chcialem. Zaraz mieli przyjechac do nas goscie, a nie za bardzo mialem ochote z nimi siedziec. Przyjezdzali wujek z ciocia i kuzynka, których slabo znalem, bo rzadko u nas bywali. Bylem wstydliwy i niezbyt lubilem takie spotkania. Postanowilem w tym czasie pójsc na swoja polanke i troche sie poopalac, a wrócic jak juz sobie pojada. Niech rodzice sami sie z nimi goszcza.

Mieszkalem z mama i tata na wsi, mielismy rozlegle gospodarstwo. Wzialem koc i poszedlem polem przed siebie, az dotarlem do odleglej, otoczonej zaroslami polanki, na której lubilem sie opalac. Bylo to odludne miejsce, nikt tutaj nie chodzil i nie przeszkadzal. Do tego od reszty swiata odgradzaly mnie zarosla. Rozebralem sie, rozlozylem kocyk i polozylem sie w sloncu. Mimo zbyt duzego upalu, bylo calkiem przyjemnie. Cisza i spokój, rozbrzmiewal tylko spiew ptaków. Zaraz usnalem. Zbudzilem sie chyba po dosc dlugim czasie. Od slonca az krecilo mi sie w glowie. Uznalem, ze wujek z ciotka prawdopodobnie juz pojechali i moge spokojnie wrócic do domu. Nie mieli u nas dlugo siedziec, tylko wpasc przejazdem, bo jechali do Wloch na romantyczne wakacje we dwójke i po drodze chcieli zajechac, zeby zostawic u nas swoja córke Róze, której ponoc bali sie zostawiac samej w domu, bo poprzednio jak gdzies wyjechali, to pod ich nieobecnosc organizowala huczne imprezy i zrobila z domu pobojowisko.

Jak wrócilem, to gosci juz nie bylo. W ogóle nikogo nie bylo w domu, nawet rodziców i Rózy. Pewnie poszli gdzies na dwór. I dobrze, bo nie chcialo mi sie z nikim gadac, czulem sie zmeczony tym goracem i poszedlem wziac zimny prysznic. Zrobilem sobie kanapki, bo bylem juz glodny, a po posilku polozylem sie i czytalem ksiazke.

Wieczorem rodzice, którzy chyba czuli sie zobowiazani organizowac Rózy czas, zeby nie czula sie u nas zbyt znudzona, urzadzili sobie z nia wspólna gre w karty. Slyszalem ich ze swojego pokoju. Niedlugo mama zawolala i mnie, bym do nich dolaczyl. Niezbyt mialem ochote, no ale co zrobic. W koncu i tak musialem zobaczyc sie ze swoja kuzynka, której nie widzialem juz od kilku lat. Udalem sie do duzego pokoju, gdzie wszyscy siedzieli.
– Czesc – przywitalem sie, troche speszony.
– Hej – powitala mnie Róza.

Kiedys Róza przyjezdzala do nas co roku na wakacje. Bylismy wtedy jeszcze dzieciakami. Pamietam, ze jako rok starsza ode mnie, zawsze sie rzadzila i to ona decydowala, kiedy i w co sie bawimy. Teraz byla szesnastoletnia pannica i czulem sie troche, jakby to byla jakas obca osoba, zupelnie inna niz ta mala, zadziorna dziewczynka, która pamietalem. Umalowana i wystrojona wygladala wrecz na dorosla juz kobiete. Podczas tej gry w karty czulem sie skrepowany i tylko czekalem, az skonczymy i pójde w koncu do siebie. Ojciec juz prawie wygral tysiaca, ale chyba specjalnie sie podlozyl i przegral pare gier, zeby to nasz gosc zostal zwyciezca. W koncu Róza wygrala, choc chyba wcale jej na tym nie zalezalo. Wygladala bardziej na znudzona niz na zadna wygranej. Po rozegraniu tysiaca i zjedzeniu kolacji, rozeszlismy sie wszyscy do siebie.

Przez kilka kolejnych dni czulem sie skrepowany we wlasnym domu. Róza chodzila ciagle nadasana i niezadowolona, ze musi spedzac u nas wakacje, zachowujac sie troche tak, jakby obwiniala za to mnie i moich rodziców. Jednakze bez makijazu, jaki miala w dniu, kiedy przyjechala, oraz ubrana w zwykla, domowa sukieneczke, a nie odstrojona jak wtedy, wygladala mniej wyniosle. Ale i bez tego byla calkiem ladna dziewczyna, brunetka o nieco wulgarnym spojrzeniu, zdradzajacym jej pewnosc siebie. Z czasem okazala sie normalna laska, z charakteru calkiem podobna do tej malej Rózy, która kiedys spedzala u nas wakacje. Teraz, tak jak i wtedy, bywala czasem troche opryskliwa i wladcza, ale kiedy juz pogodzila sie z faktem, ze musi spedzic czesc swoich wakacji na „tym nudnym zadupiu”, jak okreslala nasza miejscowosc, zazwyczaj bywala wesola i przyjazna.

Jako, ze bylismy skazani na swoja obecnosc, szybko zakolegowalismy sie z Róza. Po prostu spedzanie czasu we dwójke bylo mniej nudne, niz samemu. Pewnego dnia, zanim jeszcze przyzwyczailismy sie do siebie i przebywanie z kuzynka wciaz budzilo u mnie skrepowanie, weszla bez pukania do mojego pokoju, co zreszta bylo typowe dla jej bezposredniego charakteru. Rodzice pracowali wtedy na gospodarstwie i bylismy w domu sami, a Róza najwyrazniej nie miala co robic.
– Cho, zagramy w karty – zarzadzila znudzonym glosem.
Usiadla na lózku i bez czekania na maja zgode, zaczela tasowac talie. Gralismy dosc dlugo, rozmawiajac troche. Od wtedy wspólne gry, a potem tez spacery, rozmowy i ogladanie razem telewizji, staly sie naszym czestym sposobem zabijania czasu.

Pewnego poranka zbudzila mnie rozmowa mamy i Rózy. Siedzialy w kuchni i rozprawialy o czyms, nie dajac mi juz zasnac. Bylo jeszcze wczesnie, a poprzedniego wieczora do pózna czytalem ksiazke, wiec czulem sie niewyspany. Wstalem i poszedlem na sniadanie. Postanowilem potem udac sie na swoja polanke i tam w spokoju sobie jeszcze pospac. Mama podala mi sniadanie i niedlugo wyszla z domu, zeby pomóc ojcu przy pracy. Zostalem przy stole z Róza, która zagadywala mnie i opowiadala o swoim zyciu w miescie. Gadatliwa byla z niej dziewczyna, i dobrze, bo ja za to bylem z natury malomówny.
– Echh, nudy tu u was, jak cholera – westchnela, kiedy skonczylem juz sniadanie i wstalem od stolu. – Nie macie tu na wiosce jakiejs dyskoteki, czy cos? – spytala.
– Nie wiem, ja nie chodze…
– A, zreszta… Ciotka i tak by mnie pewnie puscic nie chciala – stwierdzila i gdy zobaczyla, ze szykuje sie do wyjscia z domu, spytala: – Gdzie idziesz?
– Poopalac sie.
– Poopalac sie… – powtórzyla. – Dobry pomysl. To czekaj, ide z toba – oznajmila. – A gdzie?
– Yyy… Na taka polanke, ale to dosyc daleko – spróbowalem ja zniechecic, bo wolalem isc sam.
– To dobrze, przejdziemy sie. I tak nie ma co robic – zdecydowala ku mojemu niezadowoleniu.
Na pa****cie lezala otwarta paczka papierosów, chyba ojciec zapomnial zabrac z domu. Róza jak gdyby nigdy nic wyjela z niej dwie fajki i poszla na chwile do swojego pokoju. Wyszedlem przed dom i czekalem na nia. Niedlugo byla gotowa. Ruszylismy w droge polem.

Na miejscu rozlozylem koc i usiadlem. Pomyslalem sobie, ze za bardzo sie nie poopalam, bo troche glupio mi bylo rozbierac sie przy Rózy do samych gaci. Ona nie miala z tym problemu – od razu sciagnela przez glowe swoja zwiewna sukienke, polozyla ja na trawie i zostala w samej bieliznie.
– Ale tu fajnie – powiedziala rozmarzonym glosem, siadajac kolo mnie i wystawiajac twarz do slonca.
– Ja tu przychodze prawie codziennie, jak jest ladna pogoda.
Zdjela buty i wyjela ze swojej torebki butelke wina. To bylo wino z naszej piwnicy. Ojciec pedzil duzo wina, zeby owoce z naszego sadu sie nie marnowaly, wiec w piwnicy mielismy wiele takich butelek i najwyrazniej Róza zwyczajnie sobie jedna podprowadzila. Odkrecila ja i napila sie z gwinta.
– Masz – powiedziala i podala mi butelke.
– Nie, no co ty – przestraszylem sie.
Jeszcze nigdy nie pilem alkoholu i sama mysl, ze móglbym to zrobic, napelnila mnie jakims dziwnym lekiem. Przeciez mialem dopiero pietnascie lat. Róza pociagnela kolejny lyk i znowu mi podala.
– No masz, nie badz cipa.
Wzialem niepewnie butelke i pociagnalem malutkiego lyczka. Chyba wygladalo to, jakbym brzydzil sie pic po Rózy, bo powiedziala:
– No nie brzydz sie, napij sie porzadnie.
– Nie brzydze… – baknalem, biorac kolejny maly lyk.
– A jak sie na przyklad calujesz z dziewczyna, to tez sie tak brzydzisz? – spytala pogardliwie.
– Ja sie nigdy nie calowalem…
Speszylem sie i na pokaz wzialem pare porzadnych lyków. Az mi sie zrobilo goraco w brzuchu.
– Dlaczego? – szczerze sie zdziwila.
– No Boze, nie wiem…
Oddalem Rózy butelke, ta wyjela podwedzone mojemu ojcu papierosy i jednego z nich podala mi.
– Trzymaj, ten dla ciebie – powiedziala.
– Dzieki, nie chce.
– Czemu?
– Nie chce, nie pale…
– Nie bój sie, twoja mama nie zobaczy – zadrwila, zapalajac papierosa.
– Jejku, nie chce i juz.
– Trzesidupa – powiedziala z pogarda.
– No dobra – zdecydowalem sie jednak zapalic, zeby sie ze mnie nie smiala, bo najwyrazniej nie mogla pojac, ze ktos moze po prostu nie chciec papierosa.
Przygladala sie, jak pale i kazala mi sie mocno zaciagac, co bylo bardzo nieprzyjemne i powodowalo, ze sie krztusilem. To byl mój pierwszy papieros w zyciu.
– Widac, ze nigdy nie paliles – zasmiala sie i podala mi znowu wino. – Masz, zapij.

Jakos udalo mi sie wypalic tego papierosa, chociaz latwo nie bylo. Róza za to swojego spalila z przyjemnoscia. Krecilo mi sie w glowie.
– Co ty tak w ciuchach siedzisz? Chciales sie przeciez opalac – przypomniala mi. – No nie wstydz sie – dodala widzac, ze troche sie krepuje zdjac ubranie.
Rozebralem sie do majtek i sie polozylem. Zamknalem oczy, ale ona zaczela mi opowiadac jakas historie o tym, jak to kiedys sie mocno upila, i swoim gadaniem nie dala mi zasnac. Przez tego papierosa czulem sie kiepsko – serce mi kolatalo, a w ustach ciagle mialem niesmak. Róza wypila jeszcze troche wina i polozyla sie kolo mnie.
– Posun sie – pchnela mnie.
Ile sie dalo, to sie przesunalem, ale koc byl nieduzy. Lezelismy kolo siebie na wznak, stykajac sie nagimi ramionami. Róza przez chwile nucila cos pod nosem, ale niedlugo ucichla i chyba usnela. Na szczescie zaraz zaczalem czuc sie lepiej. Zrobilo sie nawet calkiem przyjemnie, czulem jak wino we mnie krazy, a slonce rozgrzewalo dodatkowo. Chyba na chwile takze przysnalem, az poczulem cos na dloni i sie wybudzilem.

Moja reka lezala wzdluz ciala, a kuzynka we snie przysunela sie do mnie jeszcze blizej i jej pupa przycisnela mój maly palec. Przez material majtek czulem miekkosc jej posladka. Zaczalem o tym myslec i jakos nie moglem sie od tej mysli opedzic. Prawie naga dziewczyna tak blisko mnie… Dotykam jej tylka… Troche we mnie zabuzowalo. Lezalem tak chwile i samemu przed soba bylo mi glupio, ze czerpie przyjemnosc z dotykania do wlasnej kuzynki. Delikatnie wysunalem spod niej reke i obrócilem sie w strone Rózy. Unioslem glowe i zajrzalem jej w stanik. Widzac dziewczece piersi z tak bliska podniecilem sie jeszcze bardziej. Oparlem sie na lokciu i wedrowalem spojrzeniem po calym jej ciele. Byla szczupla i blada, skóra wydawala sie taka gladka, ze az chcialo sie dotknac. Dlugie nogi, a pomiedzy nimi zarysowana na materiale majteczek kreseczka jej kobiecosci. Róza nagle drgnela, jakby jej sie cos przysnilo, chrzaknela i otworzyla oczy. Popatrzyla na mnie troche zdziwiona, a ja dopiero po chwili uswiadomilem sobie, ze musze wygladac strasznie glupio tak sie w nia wpatrujac z rozdziawiona geba. Zawstydzilem sie, ze mnie na tym przylapala.
– Co jest? – spytala nieco zaspanym glosem. – Co tak patrzysz? Juz chcesz wracac, czy co?
– Nie, nie… – wydukalem.
– To dooobrze – ziewnela, przeciagajac sie. – Bo mamy jeszcze wino.
Po chwili usiadla, wziela butelke i popijajac zaczela znów cos opowiadac. Tym razem o jakiejs imprezie na której byla kiedys ze znajomymi. Ogólnie to temat imprez byl jednym z jej ulubionych, najbardziej lubila opowiadac wlasnie o imprezowaniu. Po chwili obrócila sie w moja strone, zeby podac mi wino. Przyjrzala mi sie i nagle zamilkla w pól zdania. Bez slowa dala mi butelke. Napilem sie. Siedzielismy tak nic nie mówiac, przekazujac sobie co chwile wino. Bylo troche dziwnie, kiedy Róza sie nie odzywala, zwlaszcza, ze tak nieoczekiwanie przerwala ta swoja historie. Mialem ochote jakos ja zagadac, tylko nie wiedzialem o czym. Tym bardziej, ze teraz moje mysli ciagle wedrowaly wokól faktu, ze moja kuzynka jest prawie naga, i jakos ciezko bylo mi sie skupic na czymkolwiek innym. W pewnym momencie zauwazylem, ze na moich majtkach bardzo wyraznie widac, jak sie podniecilem. Dotarlo do mnie, ze ona tez musiala to zauwazyc. Znów poczulem sie strasznie zazenowany. To pewnie dlatego tak nagle zamilkla i dziwnie mi sie przygladala. Przechylilem mocno butelke, chcac wziac sporego lyka, ale niewiele wina wlecialo mi do ust. Butelka byla juz pusta. Nawet nie zauwazylem, kiedy cala z Róza opróznilismy. Trunek byl slodki i calkiem smaczny, dobrze wchodzil, ale w glowie szumialo mi juz porzadnie. Pierwszy raz doswiadczylem, jak to jest byc pijanym.
– Koniec – powiedzialem, odrzucajac butelke w trawe. Wlasny glos zabrzmial dla mnie jakos obco.
Róza w zamysleniu pokiwala glowa.
– A twoi rodzice nie byli zli, ze cala noc wtedy nie wrócilas? – spytalem po chwili, zeby przerwac milczenie, nawiazujac do historii tej imprezy, która Róza wczesniej opowiadala. To pytanie zadane po takim czasie milczenia musialo jednak zabrzmiec dziwnie.
– Kiedy? – spytala, nie wiedzac o co mi chodzi. – Aaa, wtedy… – przypomniala sobie, o czym wczesniej mówila. – To nieee – ziewnela i machnela reka. – Powiedzialam im, ze spalam u kolezanki…
– Aha.
– Faaajnie wtedy bylo… – westchnela. – Naprawde to po tamtej imprezie spalam z kolega z klasy w jednym lózku, bo bylo malo miejsc do spania… – zaczela opowiadac w zamysleniu. – To byla namietna noc… Bylismy pijani, zaczelo sie od buzi-buzi, a skonczylo sie na… – przerwala.
Juz samo wyobrazanie sobie, co Róza robila z tym swoim kolega, strasznie mnie podniecalo.
– To ty mówisz, ze nigdy sie nawet nie calowales? – spytala nagle, odwracajac sie w moja strone.
– No nie…
– I nie chciales nigdy spróbowac? Zobaczyc chociaz, jak to jest?
– No chcialbym – szepnalem, spuszczajac glowe.
Róza usiadla przodem do mnie i przygladala mi sie.
– Mozesz spróbowac ze mna – rzekla równiez szeptem, troche jakby niepewnie.
Podnioslem wzrok i przez chwile patrzylismy sobie w oczy. Wcale nie bylem do konca przekonany, czy naprawde to powiedziala, czy moze tylko poniosla mnie moja pijana fantazja. Róza miala zamglone spojrzenie i rumiana twarz. Wino najwyrazniej jej takze uderzylo do glowy, bo przeciez wypila wiecej niz ja.
– Tak… – zgodzilem sie gorliwie.

Kto by pomyslal, ze bede mógl tego spróbowac z wlasna kuzynka. Jeszcze niedawno taka mysl wydalaby mi sie niesmaczna, ale w tym momencie perspektywa pocalunku z Róza byla dla mnie ekscytujaca. Czulem, jak serce mi lomocze i kreci mi sie w glowie. Nie za bardzo jednak wiedzialem, jak sie do tego zabrac.
– To chodz – zachecila mnie kuzynka, zmyslowo rozchylajac wargi i wyciagajac do mnie rece.
Zlapala mnie za ramiona, a ja polozylem dlonie na jej nagich biodrach i przysunalem sie do niej. Rozlozyla nogi, zebym mógl usiasc pomiedzy nimi. Siedzielismy naprzeciw siebie, oplatajac sie wzajemnie udami. Róza przechylila glowe w bok. Nasze usta sie zetknely. Poczulem cieplo miekkich warg swojej kuzynki. Z nadmiaru wrazen coraz mniej do mnie docieralo. Pamietam, ze dziewczyna wpychala jezyk do moich ust, ze gladzila mnie lekko po ramionach, a ja trzesacymi sie dlonmi obmacywalem ja, chcac nasycic sie dotykiem dziewczecej skóry. Jakby to miala byc moja jedyna okazja w zyciu, zeby dotykac dziewczyny. Pamietam kosmyk jej wlosów, który spoczal na moim nosie i mial slodkawy zapach. Docieralo do mnie cichutkie pomrukiwanie kuzynki, która ssala mój jezyk, czulem gladkosc jej ud stykajacych sie z moimi nogami. Wrzalo we mnie jak jeszcze nigdy, wydawalo mi sie, ze zaraz dostane orgazmu. Zsunalem dlon po plecach Rózy i wlozylem ja w jej majtki, by zlapac za posladek. Poczulem, ze d**ga moja reke dziewczyna sama polozyla na swojej piersi. Zaczalem mietosic ja przez stanik.

Byc moze to wszystko trwalo krótko, ale ja zatracilem poczucie czasu. Docieralo do mnie tak wiele nieznanych mi dotad bodzców, ze trudno bylo zachowac trzezwosc umyslu. W pewnym momencie Róza zamknela usta i odepchnela mnie lekko od siebie. Odsunalem glowe i ciagle zamroczony tymi przezyciami popatrzylem na jej rozesmiana twarz.
– I jak ci sie podobalo? – spytala wesolo.
– Fajnie – wydyszalem.
– No widac – odparla, wskazujac na moje krocze.
Okazalo sie, ze z tego podniecenia mój penis tak urósl, ze nie miescil sie juz w majtkach i jego nabiegla krwia glówka wystawala spod gumki. Róza wysunela palec wskazujacy i jego opuszkiem musnela moje wedzidelko, po czym chichoczac cofnela reke. Zadrzalem. Usmiechnela sie do mnie. Patrzylem sie w jej cycki, reke ciagle trzymalem w jej majtkach i macalem za pupe. Cieplo rozchodzilo sie od mojego penisa po brzuchu i udach. Gumka majtek uciskala mi przyrodzenie. Moje onanistyczne doswiadczenie mówilo mi, ze ten moment juz sie zbliza. Wstydzilem sie wytrysnac przy Rózy. Zerwalem sie z miejsca i podbieglem do krzaków. W biegu zlapalem sie za fiuta i przesunalem po nim ze dwa razy dlonia w ta i z powrotem. W ostatniej chwili znalazlem sie przy zaroslach i trysnalem na liscie. Sila orgazmu powalila mnie na kolana. Kleczac tylem do Rózy i masujac sie po przyrodzeniu, dyszalem ciezko i obficie chlapalem na krzaki i trawe.

Podciagnalem majtki, ale sterczacego wciaz czlonka nie dalo sie w calosci nimi zakryc. Byl oblepiony sperma, podobnie jak moja reka. Wstalem, obrócilem sie i ze spuszczona glowa wrócilem do Rózy.
– Aha, no spoko… – skomentowala mój wyczyn.
Nie wiedzialem, co sobie mysli, ale wydawalo mi sie, ze wyczuwam jej pogarde. Niezbyt sie tym teraz przejmowalem, choc troche glupio jednak mi bylo. Wytarlem dlon w trawe, padlem na koc, obrócilem sie na brzuch, zeby schowac swojego penisa, i zamknalem oczy. Bylem troche pijany i ciagle odurzony niedawnymi wrazeniami. Czulem, jak moje cialo ogarnia blogie rozluznienie. Po chwili usnalem jak kamien.

Obudzilem sie z nieprzyjemna suchoscia w ustach. Chcialo mi sie pic. Ciagle bylo bardzo goraco. Obok mnie spala Róza. Potrzasnalem nia.
– Wstawaj, wracamy do domu – zarzadzilem.
Ziewnela, przeciagnela sie i z ociaganiem zaczela sie podnosic. Ubralismy sie i powolnym krokiem ruszylismy w strone domu. Cala droge nic nie mówilismy. Bylem lekko skacowany, troche bolala mnie glowa. Do tego czulem sie zazenowany tym waleniem gruchy przy swojej kuzynce. Najbardziej szkoda mi bylo, ze nie dowiedzialem sie, co byloby dalej, gdybym wytrzymal troche dluzej. Bo wydawalo mi sie, ze Róza wcale jeszcze nie chciala wtedy konczyc tej naszej zabawy. W domu bez slowa rozeszlismy sie do swoich pokoi.

Kiedy dwa dni pózniej jadlem sniadanie, Róza weszla do kuchni. Do tej pory unikalem jej, czulem sie przy niej jakos niezrecznie. Tym niemniej przez ten czas juz kilka razy onanizowalem sie myslac o swojej kuzynce. Tamto zajscie ciagle siedzialo mi w glowie i coraz bardziej sie na nia napalalem. Raz nawet podkradlem jej majteczki, które wisialy na suszarce do bielizny, i troche je zachlapalem podczas zabawy, ale na szczescie i tak byly wilgotne wiec po prostu wypralem je wtedy znowu i odwiesilem na suszarke.

– Hej – przywitala sie, wchodzac do kuchni.
– Czesc – burknalem, peszac sie przy niej jak zwykle.
– Smacznego.
– Dzieki.
Patrzylem w talerz, zeby uniknac spojrzenia Rózy. Na szczescie kuzynka zaraz rozladowala napiecie, zagadujac mnie beztrosko, jakby zupelnie juz zapomniala, co zrobilismy na polance.
– Ale sie spieklam wtedy na tym sloncu – westchnela. – Wszystko mnie teraz swedzi… Ty tez sie tak zjarales?
– Troche tak.
– Trzeba bylo nasmarowac sie filtrem do opalania. Nastepnym razem musimy pamietac.
– No – baknalem, choc wcale nie zakladalem, ze jeszcze pójdziemy z Róza na polanke.
– To co, kiedy znowu idziemy sie poopalac? – spytala, usmiechajac sie.
– Nie wiem, jak chcesz…
– Moze zaraz pójdziemy? Wezmiemy winko, przynajmniej jakos czas zleci, bo strasznie mi sie nudzi tak w domu siedziec…
– Yyy, no nie wiem…
– No cho, jedz i idziemy. Tylko wez jakis krem, bo ja nie mam.
Patrzylem na nia niepewnie, bo troche krepowalem sie z nia isc.
– Zapalimy sobie papieroska – mrugnela okiem, uznajac chyba, ze ten argument ostatecznie mnie przekona.
– No okej – zgodzilem sie.
Róza zeszla na chwile do piwnicy. Domyslalem sie, po co. Kiedy zjadlem, ruszylismy na polanke. Po drodze nucila cos pod nosem i wymachiwala wesolo swoja torebeczka.

– Zobacz, jak sie spalilam. – Róza wskazala na swój czerwony brzuch, kiedy rozebrala sie po dotarciu na polanke.
– No, rzeczywiscie…
Rozsiedlismy sie na kocu i popijajac wino, gadalismy i smialismy sie. Oprózniwszy butelke, postanowilismy troche sie przespac.
– Dawaj krem – zazadala Róza. – Musze sie nasmarowac.
– Trzymaj – podalem jej tubke.
– Ty… – zwrócila sie do mnie. – A nie obrazisz sie, jak zdejme stanik? Chce sobie troche opalic cycki, bo wszedzie jestem czerwona, a na cycach takie chujowe, biale plamy…
– No… Nie… Nie obraze… – wydukalem, peszac sie i zarazem czujac przyjemne mrowienie w penisie wywolane ta mysla.
– Dzieki. Tylko sie znowu tak nie podniecaj, najlepiej odwróc sie w d**ga strone i sie nie gap – powiedziala wyginajac rece za plecy, zeby rozpiac sobie stanik.
Poczulem, ze robie sie ze wstydu czerwony jak burak. Polozylem sie na brzuchu, odwracajac glowe od kuzynki, ale i tak juz wiedzialem, ze kiedy tylko zasnie, bede sobie do woli ogladal te jej cycki.
– A ty co? – spytala. – Tak w ubraniu sie chcesz opalac? Rozbieraj sie tez, bo mi glupio bedzie samej tak na golasa.
Nie zareagowalem. Nie chcialem sie dzisiaj przy niej rozbierac.
– No mówie cos! – zniecierpliwila sie.
Usiadlem wiec i zeby nie draznic Rózy, sciagnalem koszulke. Popatrzylem na nia. Siedziala z piersiami na wierzchu i spogladala na mnie ponaglajaco.
– Spodenki tez – rozkazala.
– Nie – sprzeciwilem sie niesmialo, bo mialem juz sztywno w majtkach i gdybym zdjal spodenki, znowu odslonilbym swoje podniecenie. A dretwial mi w zastraszajacym tempie, bo wlasnie pierwszy raz w zyciu widzialem dziewczece piersi. I to jakie sliczne.
– Oj wez mnie nie wkurzaj, zdejmuj te pory i nie gadaj, i tak juz widzialam tego twojego ptaszka wiec nie masz sie co wstydzic.
– Ale Róza…
– Dzisiaj opalamy sie na golasa, ty tez. Koniec dyskusji.
Widzialem, ze znowu wlaczyla sie u niej ta jej wladcza osobowosc. Jeszcze przed chwila pytala mnie, czy sama moze sie rozebrac, a teraz juz nakazywala to samo mi, i to bez mozliwosci sprzeciwu. Zsunalem wiec spodenki i z obawa spojrzalem na swoje krocze. Na tle majtek bylo widac sztywnosc, ale na szczescie glówka penisa nie wystawala tak jak ostatnio spod gumki. Róza tez patrzyla sie w moje gacie, jakby oceniajac stan mojego podniecenia.
– Gacie tez – powiedziala, podnoszac sie, stajac przede mna i podpierajac sie pod boki.
– Chyba cie pogielo – spróbowalem powiedziec to pewnym siebie tonem, ale niezbyt mi wyszlo.
– Ojejku, jaka wstydliwa panienka – rzucila pogardliwie piskliwym glosem.
Wlozyla kciuki w gumke swoich majtek, po obu stronach bioder, i szybkim ruchem zsunela je sobie na kolana. Podniosla noge, zdjela przez nia majtki, nastepnie tak samo przez d**ga noge. Po chwili majteczki Rózy wisialy na jej wysunietym palcu wskazujacym. Stojac przede mna, zakrecila nimi w powietrzu, jakby byla dumna ze swojej bezwstydnosci. Serce kolatalo mi jak szalone i z trudem moglem zlapac oddech. Mialem przed samymi oczami naga cipke swojej kuzynki.
– Jak tam sobie chcesz – powiedziala takim glosem, jakby sie na mnie zawiodla. – Ale ja sie bede opalac nago. A ty sie tak nie gap, bo zaraz ci te gacie rozerwie…
Wysunela lekko noge i postawila bosa stope na moim kroczu. Po przyrodzeniu rozeszlo mi sie przyjemne mrowienie i az sie wygialem z rozkoszy. Przesunela stopa w góre i w dól po moich wypuklych majtkach i zasmiala sie pogardliwie. Nie mialem pojecia, jak sie zachowac, i chcac cokolwiek powiedziec, palnalem:
– Rzeczywiscie ci sie pod majtkami nie opalilo…
Skóra na biodrach i lonie Rózy byla troche bledsza niz reszta jej ciala, która ostatnio troche sie zarumienila w sloncu. W miejscu, gdzie powinny byc majtki, tworzyl sie charakterystyczny, jasniejszy ksztalt.
– Ty maly zboczencu – powiedziala, siadajac znowu kolo mnie.
– No dobra, zdejme… – zdecydowalem sie jednak posluchac Rózy, bo jej wrogosc sprawiala, ze sprzeciwianie sie jej powodowalo u mnie jakies dziwne poczucie winy i jeszcze wieksze zawstydzenie, niz jakbym sie przy niej rozebral.
Rozdygotanymi dlonmi sciagnalem majtki i szybko polozylem sie na brzuchu, zeby zaslonic fiuta.
– No i dobrze – usmiechnela sie Róza. – Przynajmniej sobie troche dupsko opalisz, bo tez widze masz blade. A tego ptaszka nie musisz tak chowac, mnie tam on nie interesuje. Ale stanal to ci niezle, hehe.
Zamknalem oczy.
– Nasmarowac ci plecy? – spytala po chwili Róza.
– Mhm.
– Okej.
Poczulem, jak zimny krem skapnal na mnie, a po chwili dlonie Rózy, rozcierajace go po mojej skórze. Nasmarowala mi szyje i cale plecy, schodzac powoli w dól. Robila to dokladnie, wcierala mocno, czulem sie jakby to byl masaz. Nastepnie zeszla na posladki i dosc dlugo mi je piescila. Bylo to troche dziwne, ale nic nie mówilem.
– Dobra. Obracaj sie – rozkazala, kiedy juz cala tylna czesc mojego ciala byla wysmarowana.
– Nie, dzieki… Z przodu nie trzeba… – zaprotestowalem niesmialo, nie chcac manifestowac przed Róza swego wzwodu.
Nachylila sie do mojego ucha i wyszeptala:
– No obróc sie, prosze cie. Chce cie nasmarowac od przodu.
Troche zdziwil mnie jej przymilny ton.
– Nie pozalujesz… – dodala jeszcze ciszej, przykladajac usta do mojego ucha tak blisko, ze jej wargi mnie dotknely.

Ciekawosc kazala mi posluchac Rózy. Zreszta sytuacja i tak byla juz dla mnie krepujaca, wiec co mi szkodzilo, zeby stala sie jeszcze bardziej. Powoli obrócilem sie na plecy, próbujac ukryc swój przyspieszony oddech. W glebi duszy domyslalem sie, co zaraz moze sie wydarzyc, i choc jak najbardziej tego chcialem, odczuwalem tez przed tym jakis dziwny niepokój. Róza usiadla okrakiem na moich udach i wycisnela obfita ilosc kremu na mój brzuch. Zaczela go wolno rozcierac, przesuwajac dlonmi od mojego pepka do klatki piersiowej, az po sama szyje, w ta i z powrotem. Nachylala sie nade mna, kiedy jej rece wedrowaly w góre po moim torsie. Nagie piersi kolysaly sie lekko, jak sie poruszala. Patrzylem w nie jak urzeczony, a kiedy przenioslem wzrok na twarz kuzynki, puscila mi oko i usmiechnela sie. Nie wiedzialem, czy moze jest to znak, ze moge ich dotknac. Rece az mnie do tego swierzbily, ale powstrzymywalem sie w obawie przed reakcja Rózy. Przesunela sie w dól, siadajac teraz na moich kolanach. Zsunela rece po moich biodrach na uda, omijajac penisa. Az zadrzalem, kiedy jej dlonie przesuwaly sie kolo niego. Zaczela smarowac mi kremem nogi i okolice krocza, nie dotykajac jader i pracia. Co rusz jednak na nie spogladala z zadowolona mina. Przeczuwalem, ze niedlugo dotknie mojego rozbudzonego fiuta, i na sama mysl o tym dygotalem. Trzesly mi sie rece, troche chyba ze strachu przed nieznanym, ale najbardziej z podniecenia. Róza to zauwazyla.
– Spokojnie – szepnela lagodnie, glaszczac mnie po drzacej dloni. – Nie bój sie.
Polozyla moja reke na swojej nodze. Zaczalem ja delikatnie gladzic. Sama masowala górna czesc moich ud w taki sposób, jakby chciala mnie tym masazem zrelaksowac. Po chwili wziela ponownie tubke z kremem.
– Nasmaruje ci go, chcesz? – spytala, patrzac na mojego czlonka.
– Ehe – wydusilem.
Uniosla reke nad mojego penisa i wycisnela krem prosto na niego. Biala masc splynela po glówce fiuta na trzon, wygladalo to troche tak, jakbym sie spuscil. Polozyla dlon na moim czlonku i przycisnela mi go do brzucha. Przejechala po nim swoja raczka w góre i w dól. Caly az sie wygialem i zajeczalem. Róza rozesmiala sie srebrzyscie. Zaczela namietnie masowac obiema dlonmi mojego tlustego od kremu penisa, rozsylajac po nim rozkoszne mrowienie. Odwazylem sie zlapac kuzynke za posladek. Macalem ja po pupie, a d**ga reka glaskalem po udzie. Przygladalem sie jej poruszajacemu sie cialu, glównie cyckom, które byly seksownie naprezone. Z sekundy na sekunde robilo mi sie coraz cieplej w kroku i zdawalem sobie sprawe, ze final jest tuz tuz. Krepowalem sie dojsc w rekach Rózy, nawet przemknelo mi przez mysl, zeby znów uciec i wytrzepac sie w zarosla, ale bylo mi tak przyjemnie, ze nie zdazylem sie na to w pore zdecydowac. Po kilkunastu sekundach bylo juz za pózno. Z rozkoszy az zawirowalo mi w glowie i trysnalem obficie. Steknalem i zacisnalem dlonie na ciele kuzynki. Sperma chlapala na mój brzuch i klatke piersiowa. Róza patrzyla na to i z zadowolonym usmiechem na ustach masowala mnie dalej, az ostatnia kropelka nasienia wyciekla z mojego penisa, splywajac mi do pepka. Dyszalem ciezko i próbowalem zebrac mysli. W powietrzu czulem won swojego ejakulatu. Dziewczyna zsunela dlonie z mojego przyrodzenia i przeniosla je na klate. Tak jak wczesniej krem, teraz rozsmarowywala po mnie sperme.
– Przepraszam – baknalem zazenowany.
– Nie ma za co. – Róza poklepala mnie po tlustej od filtru i nasienia klacie. – Przynajmniej bedziesz mocniej nasmarowany – zazartowala.
Zeszla ze mnie, wytarla rece w trawe i popatrzyla na mnie.
– I co, lepiej? – spytala powaznie.
– Tak… – usmiechnalem sie, rzeczywiscie czujac ogarniajaca mnie blogosc i zrelaksowanie.
– To dobrze – powiedziala, kladac sie na brzuchu. – Przynajmniej nie bedziesz sie tak podniecal smarujac mi plecy.
Przez chwile lezelismy tak kolo siebie, az Róza sie zniecierpliwila.
– No na co czekasz? – spytala. – Teraz ty mnie wez pokremuj.
– Dobra, juz.
Podnioslem sie i teraz to ja rozsiadlem sie okrakiem na jej nogach. Mój oblepiony sperma i oklaply teraz fiut lezal luzno na jej zlaczonych udach, a tuz przed nim znajdowala sie lekko odstajaca do góry, naga pupa Rózy. Wycisnalem masc na plecy kuzynki i zaczalem ja dokladnie wcierac w skóre dziewczyny. Nasmarowalem jej ramiona i plecy, przerywajac tuz nad posladkami.
– Yyy… Tylek tez? – spytalem niepewnie.
– No a co? Sam sie przeciez nie nasmaruje, hehe.
Kapnalem kremem na kazdy z posladków i niesmialo polozylem na nich rece. Zaczalem je delikatnie masowac. Byly bardzo przyjemne w dotyku. Mój czlonek zaczal powoli nabrzmiewac. Po chwili przesunalem sie w dól i juz bez pytania nasmarowalem równie gladkie uda Rózy.
– Dzieki – rzucila, gdy skonczylem i z niej zszedlem. Przekrecila sie na plecy.
– Nie ma za co.
Popatrzyla na mój polowiczny wzwód.
– Ej, miales sie juz nie podniecac – skarcila mnie, ale bez zlosci, a po chwili rozesmiala sie jakby powiedziala jakis zart. – Niezly z ciebie napaleniec – dodala.
Usmiechnalem sie przepraszajaco.
– A chcesz tez mnie posmarowac z przodu? – zaproponowala po chwili namyslu.
– No chetnie – napalilem sie. – Jesli ty chcesz… – dodalem.
– Spoko – mrugnela do mnie.
Znowu wszedlem na jej uda. Przypadkowo mój penis dotknal do jej lona.
– Oj, sory – baknalem, odsuwajac sie odrobine.
Usmiechala sie do mnie ciagle, dajac do zrozumienia, ze nic sie nie stalo. Nalalem sobie troche kremu na reke i zaczalem go wcierac w brzuch kuzynki.
– Cycki tez – szepnela po chwili porozumiewawczym tonem, widzac, ze wciaz spogladam na nie z ochota.
Nieduze piersi Rózy prezyly sie, a ich brodawki sterczaly ponetnie. Rece znowu zaczely mi sie troche trzasc z podniecenia, kiedy polozylem je na cyckach swojej kuzynki. Dziewczyna podniosla sie odrobine, podparla sie na lokciach i obserwowala, jak moje przyrodzenie rosnie w oczach. Troche mnie to zawstydzalo, ale i tak coraz zachlanniej masowalem jej piersi. Czulem dlonmi przyjemna twardosc brodawek, kontrastujaca z miekkoscia calych cycków. Ugniatalem je przez jakis czas jak ciasto, nie moglem sie od tego oderwac, az Róza w koncu powiedziala wesolo:
– No dobra, starczy juz. Jeszcze nogi.
Rozlozyla uda, prezentujac tym samym w pelni swoja cipke. Serce zaczelo mi mocno kolatac z coraz wiekszego podniecenia. Czulem, ze az dostalem wypieków na twarzy. Próbujac jednak nie dac po sobie nic poznac, zaczalem smarowac filtrem przednia czesc ud Rózy. Kucalem teraz pomiedzy jej lydkami. Rozkladajac jeszcze mocniej nogi, wystawila do pokremowania takze wewnetrzna czesc swoich ud. Moje dlonie co rusz wedrowaly w poblize jej lona. Wpatrujac sie w nie jak urzeczony, widzialem, jak dziurka mojej kuzynki robi sie coraz wilgotniejsza, wydzielajac jakis dziwny sluz. W powietrzu unosil sie coraz intensywniejszy zapach cipki. Róza oddychala glosno, az w pewnym momencie zajeczala przeciagle. Popatrzylismy sobie w oczy.
– Wymasuj mi ja… – wydyszala proszaco. – Cipe… – dodala dla pewnosci, bo patrzylem na nia tepo, nie dowierzajac, ze naprawde moge ja tam dotknac.
Moje dlonie od razu powedrowaly na podbrzusze Rózy. Zaczalem piescic jej szparke i pachwiny. Bylem juz tak podniecony, ze prawie sie nie kontrolowalem. Wsuwalem palec do cipki, a d**ga reke wepchnalem pod tylek kuzynki i zaczalem masowac ja po tylnej dziurce. Pojekiwala seksownie i wystawiala sie chetnie na moje macanki. Po chwili chwycila mnie za ramiona i pociagnela do siebie.
– Chodz tu… – wydyszala.
Bezzwlocznie, jakbym tylko na to czekal, polozylem sie na swojej kuzynce, która jeszcze szerzej rozlozyla nogi. Mój penis ponownie zetknal sie z jej lonem. Podparlem sie na lokciach nad Róza, patrzac jej z pozadaniem w twarz. Wsunela dlon pomiedzy nasze ciala i zlapala mnie za przyrodzenie. Oboje patrzylismy sobie w oczy, kiedy Róza wprowadzala do siebie mojego penisa. Nic nie mówilismy, obydwoje wiedzielismy, ze tego chcemy. W powietrzu roznosily sie tylko nasze przyspieszone oddechy i dobiegajacy z oddali spiew ptaków. Przyciagnela do siebie moja glowe i zaczela mnie calowac. Czubkiem penisa juz w niej bylem i napieralem dalej. W ustach czulem wirujacy jezyk Rózy. Bylem w niej juz do konca… Calym przyrodzeniem odbieralem goraco i wilgoc swojej kuzynki. Masowala mnie po plecach. Obydwoje poruszalismy powoli biodrami. Jej piersi rozgniataly sie na mojej klacie. Uda oplataly moje biodra. Cale nasze tluste od kremu ciala byly w siebie mocno wtulone. Poruszalismy sie z kazda chwila coraz szybciej, niedlugo przestalismy sie calowac, bo predkosc naszej kopulacji juz na to nie pozwalala. Obmacywalismy sie nawzajem z namietnoscia. Róza jeczala glosno i wydawala z siebie urywane okrzyki. Silnie zacisnela na mnie nogi i wykrzywila sie w grymasie rozkoszy. Ten orgazm malujacy sie na jej twarzy i te jeszcze glosniejsze jeki, które teraz wydawala, tak mnie podniecily, ze poczulem, iz tez zaraz dojde. Cipka Rózy zaczela rytmicznie zaciskac sie na moim fiucie. Wycisnela z niego kolejny orgazm. Czulem, jak moje nasienie w niej wyplywa.
– Rózaaa… – wyjeczalem i wtulilem glowe w szyje kuzynki.
Choc byl to juz mój d**gi orgazm, odczuwalem go z nieslychana intensywnoscia, spotegowana chyba tym, ze kazdym punktem swego penisa odbieralem dotyk goracego wnetrza Rózy. Nigdy wczesniej nie czulem czegos takiego. Przez chwile trwalismy tak w bezruchu, mocno w siebie wtuleni…

Poczulem, jak Róza sie rozluznia. Unioslem glowe i unikajac jej wzroku, wysunalem sie z niej. Zadyszany padlem na koc obok swojej kuzynki.
– Ufff – odetchnela zmeczona Róza.
Tez bylem zmachany i caly spocony. W takim upale ten wysilek dal sie we znaki. „Boze, co my zrobilismy…” – poczulem lekka trwoge.

– Niezle z nas zboczuchy, co? – zagadnela Róza, kiedy juz troche ochlonelismy.
– No – przyznalem powaznym glosem.
– Zalujesz tego, co zes zrobil? – spytala oskarzycielsko. – Spusciles sie we wlasna kuzynke…
– Tak – przytaknalem z poczuciem winy, choc tak naprawde, mimo ze zdawalem sobie sprawe, jak zly byl to czyn, to bez wahania zrobilbym to d**gi raz.
– To szkoda – powiedziala z zawodem. – Ja nie zaluje. Myslalam, ze bylo ci fajnie i ze zrobimy to kiedys znowu…
Odwrócilem sie w jej strone.
– Zartowalem, nie zaluje – z zapalem zmienilem zdanie. – Tez chetnie to jeszcze powtórze.
– Jejku, jak toba latwo mozna manipulowac – zasmiala sie i poglaskala mnie po klacie.
Zrobilo mi sie glupio. Nic juz nie mówilem. Róza ziewnela i przez chwile lezelismy w milczeniu, by zaraz gleboko usnac.

Tak jak ustalilismy, powtórzylismy to. Bzykalismy sie kolejny raz zaraz po przebudzeniu na polance. A potem jeszcze w nocy w domu. I tak przez nastepne dwa tygodnie, podczas których czulem sie jak w jakiejs bajce. Ruchalismy sie z kuzynka po kilka razy dziennie, seks stal sie nasza glówna rozrywka. Cale dnie spedzalismy na naszej polance lub zamykalismy sie w moim pokoju i oddawalismy sie rozkoszom cielesnym, czesto podkradajac z piwnicy wino dla urozmaicenia naszych zabaw. Tylko wieczorami, kiedy w domu byli moi rodzice, zachowywalismy sie jak normalne kuzynostwo, ale nocami Róza i tak odwiedzala mnie po kryjomu, zeby pobaraszkowac ze mna w lózku.

Bylo mi smutno, kiedy rodzice Rózy zabrali ja od nas wracajac ze swoich zagranicznych wakacji. Od tamtego czasu, onanizujac sie, zawsze myslalem tylko o niej. Dwa miesiace pózniej dowiedzialem sie, ze moja kuzynka Róza jest w d**gim miesiacu ciazy. Matka powiedziala mi o tym mimochodem przy sniadaniu, bo dowiedziala sie tego od mamy Rózy, kiedy rozmawialy przez telefon. Róza ponoc – pomimo usilnych prósb swoich rodziców – nie chciala wyjawic, z kim w te ciaze zaszla. Mówila, ze nie chce miec z tym osobnikiem nic wspólnego i ze woli juz zostac samotna matka, niz do tego wracac. Wiedzialem, ze w ten sposób po prostu chroni tajemnice tego, co sie miedzy nami dzialo. Bo nie mialem watpliwosci, ze to ja ja zaplodnilem. Przeciez przez dwa tygodnie bez zadnych zabezpieczen pompowalem w jej cipke tyle nasienia, ze nie bylo sie co dziwic. Na szczescie wiedzielismy o tym tylko ja i moja kuzynka.

Od tamtego czasu Róza u nas nie byla. Nie widzialem jej juz ladnych pare lat. Jest juz dorosla kobieta, zajeta wychowywaniem dziecka. Zareczyla sie ponoc z jakims chlopakiem i niedlugo ma wyjsc za maz. Przynajmniej nie bedzie musiala samotnie wychowywac naszego syna. Ja zas ciagle jestem samotnym onanista, którego jedyna kobieta w zyciu byla wlasna kuzynka.